wtorek, 6 listopada 2012

1231. dwanaście spojrzeń na pismo, czyli czego nie wiedziałam

W Instytucie Orientalnym znajduje się zdumiewająca ilość zabytków związanych z pismem; nie mam pewności, czy statystycznie tyle ich przypada na starożytne wykopaliska, czy akurat tak się złożyło (a może muzeum specjalizuje się akurat w tej dziedzinie) - w każdym razie, ponieważ bardzo lubię motyw pisma, uradowałam się radością wielką.

Zadziwiłam się też niejeden raz - na przykład mnóstwem cylindrycznych pieczęci i tym, jak dawno zaistniały.


Nie wiedziałam, że istniały takie okrągłe tabliczki.


Nie wiedziałam, że pismo klinowe było takie drobniutkie - T do dziś zastanawia się, jak oni to czytali, nie mając okularów? Nadziubdziane strasznie, a na dodatek, w odróżnieniu od naszego "czarno na białym", oni mieli beżowe na beżowym. Chyba bardziej niekolorowo się nie da.


Nie spotkałam się chyba wcześniej z tabliczkami szkolnymi - studenci pisarstwa ćwiczyli na nich klinowanie:


Wrażenie robiła kopia kodeksu Hammurabiego...


No i znów chwila podziwu, bo dziobanie klinów na wilgotnej glinie to jedno, a wyciupanie ich w kamieniu to zupełnie inna sprawa!


Dział zupełnie inny - kawalątek zwoju znad Morza Martwego (z tekstem niebiblijnym, o czym dowiedziałam się też stosunkowo niedawno, będąc wcześniej przekonana, że słynne dzbanki mieściły jedynie Stary Testament) - QumrrrRAN! Zdjęcie pożyczone z instytutowej strony, bo w ferworze zwiedzania zupełnie wyleciało mi z głowy sfotografowanie tak ważnego eksponatu.


I znów skok w inne miejsce i inne czasy - nie wiedziałam, że istniały hieroglifowe inkrustacje; do tej pory widywałam jakoś tylko malowane.


Egipski zestaw do pisania - co nasunęło mi pytanie: skoro Mojżesz, wedle Dziejów Apostolskich, był uczony "we wszelkiej mądrości egipskiej", to może umiał też pisać hieroglify?


Mały skok w bok, skoro już jesteśmy w Egipcie - pudełko z farbkami. Dzięki wam, o Egipcjanie, że wkładaliście do grobowców sprzęt do kraftów! Możemy sobie teraz porównać z naszymi :)


Replika słynnego kamienia z Rosetty, dzięki któremu nastąpił przełom w odczytywaniu hieroglifów (oryginał mieszka w British Museum).


I na koniec jeszcze wykopalisko perskie - pismo klinowe takie, jak sobie zawsze wyobrażałam - porządne, duże, drukowane litery :)


Mam jeszcze w głowie dwa odcinki sprawozdania z wycieczki - powrót do Asyrii oraz bonus z zupełnie innych czasów i tematyki. Ciekawe, czy mi starczy zapału :)

1 komentarz:

Ev (ZielonaKrówka) pisze...

Świetna wycieczka :) Pismo to temat dobrze mi znany, a mimo to z ciekawością pooglądałam i poczytałam.