wtorek, 30 października 2012

1227. czego nie należy

Otóż nie należy wyjść rano z domu z obładowaniem wszelakim, w tym koszykiem mieszczącym świeże kartki oraz niezabezpieczoną Teczką z papierami do kraftowania i zakładać, że wiatru nie ma, to i zza garażowego węgła nie dmuchnie nagle a niespodziewanie.

Jeśli się bowiem poczyni takie założenie, to podmuch tekę otworzy i zabierze sobie z pół tuzina cennych papierów 30x30 i zacznie nimi świstać po okolicy. Właścicielka teki piszczy natenczas ajajaj , pędzi w dyrdy do auta i czem prędzej wrzuca na przednie siedzenie całe otorbienie, starając się niczego nie poniszczyć. Wdrapuje się na murek ogradzający skarpę i zdejmuje z krzaków utknięte w gałązkach papiery do skrapowania.

Orientuje się następnie, że reszta kartek wpadła pod auto sąsiada-Meksyka i oczywiście usiadły na samiuśkim środku podwozia. Wpada na pomysł, że zaczeka na następny podmuch, który wypchnie je gdzieś bliżej brzegu. Nic bardziej mylnego! Aerodynamika gra na nosie i papiery ani drgną.

Można spróbować przesunąć je kijaszkiem pobranym ze skarpy, najlepiej od razu największym, takim, żeby się zahaczył o podwozie i utknął, a człowiek się bał, że Meksykowi auto przedziurawi... A kartki nic, leżą, jak leżały. Można następnie przynieść mniejszy patyk, upewniwszy się wcześniej, że jest czysty, wczołgać się połowicznie pod pojazd i ostrożnie, ostrożnie, papiery przesunąć.

Można też było po prostu spiąć tekę jakim spinaczem i uniknąć całego zamieszania.

W sumie jednak przedsięwzięcie się udało - chodziło o zaniesienie papierów do pracy, żeby skorzystać z industrialnej gilotyny i naciupać hurtowo kwadratów na pudełka, bo na domowym trymerku trwałoby to strasznie długo.

===============
To działo się wczoraj - drobny wstęp do huraganu Sandy, którego niedobitki dolatują do nas dzisiaj w postaci silnych wiatrów i ponoć nawet kilku śnieżynek. Perfect Storm, tak mówią - bo kręciołek spotkał się z  zimnym frontem z Kanady (Kanada zawsze przysyła zimne fronty, to ich główny eksport...) oraz pełnia Księżyca, podczas której ponoć pływy morskie są najbardziej intensywne.

Siedziałam więc sobie wieczorem i kleiłam pudełka, oglądając relacje z NYC, żałując tych wszystkich dziennikarzy, tkwiących po kolana albo i wyżej w wodzie, no ale przecież trzeba wykorzystać niusa.

Pudełka mam w tej chwili trzy - przysługuje im jeszcze okropkowanie i wklejenie cytatów:


Oprócz powyższych trzech, które chyba będą ogrodowe, mam jeszcze naciupane kwadratów w tonacjach brązowych - o czytaniu i muzyce.


Koniecznie chciałabym jeszcze zrobić zestaw fioletowy o przyjaźni i biało-srebrzysty o śniegu. No i jeszcze z mapami o podróży by był fajny, i jeszcze kawowy i herbaciany - z kawałkami serwetek i filiżankami... pomysłów w kolejce cały rządek, tylko się zmobilizować do ich realizacji!

Brak komentarzy: