Dziś karteluszki związane ze skrzydlatymi mieszkańcami naszego świata - zakupiłam kiedyś na mega-wyprzedaży stempelek z budką dla ptaków i okazuje się, że znakomicie się te budki prezentują w zdublowanej, trójwymiarowej postaci:
A do tego jeszcze kartka motyla, która nie jest niczym sensacyjnym, bo po prostu wycięłam kawałek papieru i dołożyłam jedynie motylka, takoż trójwymiarowego.
Jest to nauczka dla mnie, żeby nie kupować papierów z łakomstwa, bo potem nie umiem ich zużyć... Motyle pochodzą z pięknego bloku 30x30, o motylach właśnie, które to karty byłyby świetnym tłem dla dużych skrapów. Jako że takich dużych dzieł nie popełniam, papiery leżą... Całe szczęście, że też były nabyte na wyprzedaży. A lepiej było poczekać, aż producent wypuści może mniejsze bloczki z tymi samymi motywami!
Zmieniając temat: w ramach przygotowań do następnej wyprawy spędzam sporo czasu na Dzikim Zachodzie - za pomocą komputera oraz wkrótce przewodników, które przybędą dziś z biblioteki. Znajduję wiele przyjemności w zaglądaniu za pomocą Google'a w miejsca, gdzie na przykład planujemy nocleg, choćby nad jeziorkiem Cochiti, obok puebla o tej samej nazwie:
Cieszę się też na perspektywę backcountry camping w Capitol Reef w Utah; z tego, co wyczytałam do tej pory, można się tam rozłożyć obojętnie gdzie, tylko trzeba pobrać darmowe pozwolenie w Visitor Center i zawędrować co najmniej pół mili od dróg i szlaków. Fakt, że trzeba targać klamoty na własnym grzbiecie, ale ludzie nie takie rzeczy noszą i nie na takie odległości :)
Zwykle obawiamy się rozbijać namiot byle gdzie, bo nawet pustkowie przeważnie do kogoś należy, a ten ktoś mógłby zakwestionować takie zachowanie i oskarżyć nas o trespassing, a tu w parku najwyraźniej można? Jedyne nasze dotychczasowe doświadczenie z takim spaniem miało mimo wszystko wyznaczone granice i trzeba było sobie znaleźć słupek z numerem, a w Capitol Reef chyba jest zupełny luz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz