piątek, 20 kwietnia 2012

1129. μεταμόρφωσις czyli metamorfoza

Metamorfozie uległo wczoraj kilka kwiatków z pakietu wygrzebanego na Taniej Ścianie, czyli w koszykach "wszystko za półtora dolara". Paczuszki zawierały kwiecie w różnych odcieniach tego samego koloru i przykładowo w pomarańczach były też blade łososie.

Bladźce (słowo, które ukuliśmy z T na potrzebę placków ziemniaczanych - on lubi spalonki, a ja wręcz przeciwnie, bladźce) dostały wczoraj czerwoną akrylówkę i inne ozdóbki:


Tu widać szczegóły - malowanie opalizującą akwarelką, czarny tusz, coby był większy drrrramat, oraz klej ze złocistym brokatem. Warunki świetlne dziś fatalne, od samego rana jest wieczór, więc i zdjęcia są, jakie są.


Przedstawiam pomocników, którzy przyczynili się do metamorfozy:


I na koniec jeszcze jedna wersja podkręconego kwiatka, już wmontowana w kartkę.


Niniejszym wyszłam poza moją strefę bezpieczeństwa, bo nie dość, że kolory nie całkiem moje, to jeszcze kwiatkowy element wystaje poza obszar kartki. Rety.

2 komentarze:

Mrouh pisze...

Hmmm, poza Twoja strefa komfortu jest bardzo fajnie, zupełnie nie mam nic przeciwko takim wycieczkom. Kartka wyszła mocna, elegancka, faktycznie nieco inna, ale w całkiem pozytywnym sensie. Kwiatulce okazały się nie tylko sprytne, przydatne i wszechstronne, ale tez natychające:-)

Natka pisze...

Prześliczna kartka! Też mnie ostatnio wzięło na czerń...
Pozdrawiam