Moja skłonność kafelkowa nie gaśnie, myślę sobie, że gdybym była facetem sto lat temu, to kto wie, czy nie zostałabym zdunem albo jakimś innym glazurnikiem, żeby mieć kontakt z płyteczkami... albo może na fabrykę płytek bym się załapała.
Z drugiej strony - Rudlis opowiadała ostatnio w Craftypantkach o mapkach oraz o CASE study, czyli podglądaniu rozmaitych prac i czerpaniu z nich natchnienia - z jakiegoś jednego wybranego elementu. Takoż i ja skorzystałam z różnych pinterestowych znalezisk, a najbardziej chyba z tego, i wyprodukowałam kilka kafelkowych kartek. Byłam dzielna i nawet uciachałam kawałek papieru od Mrouh sprzed lat!
1 komentarz:
Noo, kafelki zyskały godna oprawę:-) Wdzięczny to schemat, prosty, ale daje nieskończone możliwości. Uwielbiam, bo za każdym razem wychodzi inaczej. I wpadło mi w oko dziurkaczowe wykończenie napisu na pierwszej kartce:-)
Prześlij komentarz