Sypnęło na kraftostole śniegiem srebrzystym, pobłyskującym w świetle... chociaż na zewnątrz jesień, pachnie wilgotnymi liśćmi i, o dziwo, tu i ówdzie wisi jeszcze trochę złocistości, choć to przecież połowa listopada i zamiast gonić w sweterku (i z gołymi stopami w letnich czółenkach), powinno się paradować w kurtach z futrem na kapturze.
Mój śnieżek to brokat przylepiony na barbasolu z klejem - kontynuacja listopadowego wyzwania w Craftypantkach. Ze zdjęciami jest tak-sobie, bo fotografowanie bieli i srebrzystości nigdy nie było moją mocną stroną.
Sprawdzałam, jak zachowa się fabryczny kartonik z brokatem, kiedy dołoży się dodatkową warstwę embossingu na gorąco. Otóż zachowuje się znakomicie, można dokładać :)
I jeszcze szczegóły "ocukrowanych" drzewek:
Kiedy już śniegi wyniosły się ze stołu, nadeszła pora na świąteczne skrapuszka. Waham się, czy dokładać elementy bardziej fikuśne, trójwymiarowe, bo jak baba jakaś zacznie nosić w torebce, to się może poniszczyć... więc na razie mamy ozdóbki raczej pancerne.
No i na koniec jeszcze wips - do karteluszki z wycięciem falistym oraz barbaśniegową gwiazdką należy jeszcze dołożyć napis:
2 komentarze:
Cukrowa kartka jest prześliczna!
Mroźne kartki prześliczne! Oddają zimowy klimat:)
Prześlij komentarz