Grupa znajomych z Polski wybiera się mianowicie w przyszłym roku do Izraela. Gdyby tak się do nich przypiąć... W zasadzie lubimy jeździć sami, ale do takiego egzotycznego i chwilami nawet niebezpiecznego miejsca jest o wiele trudniej się wyprawić, niż gdzieś po naszej stronie świata. A program mają ułożony kapitalny i w odróżnieniu od poprzednich edycji tej wycieczki, jest więcej tuptania na nogach i doświadczania, a nie tylko oglądania.
O dziwo, leci się tam przez Stambuł - szybkie szukanie w popularnych rezerwacjach nie wypluwa bezpośrednich samolotów z Chicago do Tel-Avivu. Co prowadzi do następnego pomysłu - bilet z przystankiem w Stambule na dwa-trzy dni jest tylko o 7$ dolarów droższy, niż z krótką przesiadką...
Cóż; były chwile, kiedy Gwatemala czy Alaska wydawały się kompletnym kosmosem, a jednak się udało. Kto wie - może...
l'shanah haba'ah birushalayim
Next year in Jerusalem?
2 komentarze:
Ojej, zazdraszczam!!!
ooo, no to by było dopiero! a ile scrapowania z egzotycznymi literkami, haha:-)
Prześlij komentarz