piątek, 24 czerwca 2011

961. l'shanah haba'ah birushalayim?

Staram się na razie nie podskakiwać nazbyt wysoko z radości, bo pomysł narodził się dopiero wczoraj, więc nawet nie jest jeszcze w powijakach... aaaaale powiedzmy, że zaistniała możliwość. Jak od-istnieje, to trudno, jakoś się to przełknie i wymyśli inną wyprawę.

Grupa znajomych z Polski wybiera się mianowicie w przyszłym roku do Izraela. Gdyby tak się do nich przypiąć... W zasadzie lubimy jeździć sami, ale do takiego egzotycznego i chwilami nawet niebezpiecznego miejsca jest o wiele trudniej się wyprawić, niż gdzieś po naszej stronie świata. A program mają ułożony kapitalny i w odróżnieniu od poprzednich edycji tej wycieczki, jest więcej tuptania na nogach i doświadczania, a nie tylko oglądania.

O dziwo, leci się tam przez Stambuł - szybkie szukanie w popularnych rezerwacjach nie wypluwa bezpośrednich samolotów z Chicago do Tel-Avivu. Co prowadzi do następnego pomysłu - bilet z przystankiem w Stambule na dwa-trzy dni jest tylko o 7$ dolarów droższy, niż z krótką przesiadką...

Cóż; były chwile, kiedy Gwatemala czy Alaska wydawały się kompletnym kosmosem, a jednak się udało. Kto wie - może...

Hebrew

l'shanah haba'ah birushalayim

Next year in Jerusalem?



2 komentarze:

Michelle pisze...

Ojej, zazdraszczam!!!

Mrouh pisze...

ooo, no to by było dopiero! a ile scrapowania z egzotycznymi literkami, haha:-)