W tle leczenie gromadzienników, ale też i pojawiają się nowe odrobinki - wymyśliłam, że okładkę dziennika wyprawy do Teksasu i NM ozdobię takimi oto koralikowymi zestawami na filcu - zamierzam zrobić ich pięć i przytwierdzić do frontu między literami. Na razie, dziś rano, uszyłam jeden. Każdy będzie inny, zupełnie inne koraliki, kolor filcu i kształt.
Zainteresowałam się ostatnio liternictwem - nawlokłam do domu książek z biblioteki, oglądam, inspiruję się, nieudolnie coś ta skrobię moimi szarpiami z nadzieją, że przyda się to właśnie w notatkach podróżnych. Wczoraj usidlono mnie na 4 godziny na zebraniu, więc sobie tajnie w kątku smarowałam:
I jeszcze dwa kawalątka z innych stron świata, jakie ostatnio dostałam od koleżanek z pracy - skórzana zakładka z Brazylii...
... i z Florydy, dzisiejszy prezencik.
Niby to fajansiki, ale sprawiają mi radość, przybywają z miejsc, gdzie mnie jeszcze nie było, no i fajnie, że ktoś pomyślał :)
1 komentarz:
gromadziennik zyska bizuterię- fajny pomysł:-) Ładne literkowanie to dla mnie nieosiagalna sprawa, jak mam cos odręcznie napisać na pracy to tak mi się ręce trzęsą z tremy ze wychodzą krzywulce:-) ostatnio w poczcie mignął mi newsletter cps na temat warsztatów literkowych:)
Prześlij komentarz