To nie będzie wpis o samochodach, bo nic a nic się nie znam :)
Będzie za to o świetle - stąd ów fiat lux, "niech stanie się światło", co nawiązuje oczywiście do historii z Księgi Rodzaju, wspartej cytatem z Przypowieści Salomona takoż o stwarzaniu świata.
Cudowania wielkiego tu nie ma, jeśli chodzi o techniki - ponaklejałam sobie rozmaite ścinki na zdjęcie, które mnie urzekło (i które pierwotnie miało być tłem do myśli o drodze). Jedna ciekawostka to stemplowane literki naklejone na kwadraciki z folii. Przyszła kiedyś do redakcji paka owinięta kilkoma warstwami tego plastiku, a że w dotyku fajne i na dodatek ciekawie błyszczące, tom sobie kawałek wykroiła w celach kraftowych.
W nawiązaniu zaś do ostatniej wyprawy mamy światło w Big Bend, w górach Chisos, wsadzonych w sam środeczek pustynnego parku narodowego. Tam właśnie urządzono kampingi, a kawałeczek dalej, jakoby na wyższej półce, zbudowano niewielki hotel, sklepik i biuro parkowe.
Wjeżdżaliśmy do parku dość późno i bramka była już nieczynna; wisiała na niej kartka, że opłatę należy wnieść w tym właśnie biurze. Po rozłożeniu namiotu powędrowaliśmy więc karnie uiścić, co się należy, ale i drzwi biura były już zamknięte. W nagrodę za tę pilność spotkała nas jednak serendypia w postaci krótkiego szlaku do punktu patrzenia na przerwę w skałach otaczających dolinę - The Window. Tam właśnie wędrują ludkowie na oglądanie zachodów słońca.
Jakby piękna samego zachodu było mało, natknęliśmy się na parkę niezbyt uciekających mulaków. Powstało więc najbardziej kiczowate zdjęcie wycieczki - nie dość, że górski zachód słońca, to jeszcze przyglądający mu się przysłowiowy jeleń na rykowisku :)
Za to z fajną świetlistą obwódką.
1 komentarz:
Ja mogę na takie kicze sarenkowe patrzeć bezboleśnie. Uczulenia nie dostaję :-)) Pozdrawiam
Prześlij komentarz