wtorek, 29 marca 2011

925. najdłuższa kartka w życiu

Przedziwna sprawa, zmontowanie poniższej karteluchy, która zresztą wyjechała już dziś do adresata, zajęło mi chyba ponad tydzień. Obijała się po stole w nieskończoność.

Słoneczkowy motyw zrobiony jest embossingiem na gorąco wypełnionym metalicznymi farbkami Perfect Pearls i pociągniętym Glossy Accents, aby przypominał wiadomo co: witraż. Potem obłożyłam go połówkami kwadratów z dziurkacza. Potem sznureczki, tła, napis... i gotowe. Nie ma logicznego wyjaśnienia tego zwlekania.

Tło stanowi kolejne dziełko, powstające wieczorami, kiedy naprawdę nie mam już mózgu na żadne myślenie - jest to kocyk dla Rachel, dla synka, który ma przyjść na świat za kilka miesięcy. Włóczka jest cieńsza, niż zwykle, więc też idzie mi powoli, ale za to paluchy się cieszą, bo to specjalny produkt dziecięcy, mięciutkie włókno, przyjemnie jest sobie je dotykać. Nawet, jeśli oznacza to tysiące jednakowych oczek, bo lecę takim zwyklusieńkim ściegiem V - słupek, łańcuszek, słupek w to samo oczko, jedno oczko opuścić i na okragło to samo.

Za to strony artjournalowe tworzą się szybciutko - szczególnie w pracy, kiedy szkoda mi wyrzucić jakiś ładny obrazek. Staram się, żeby było optymistycznie, no i w miarę możliwości ciut pożytecznie, więc na fali nauki hiszpańskiego wmontowałam werset w dwóch językach. Przy jego okazji przyszło mi do głowy, że nie ma przymusu niekończącego się biedowania i umartwiania sie, bo skoro sam Apostoł pisze, że umie żyć w obfitości? Tylko pewnie trzeba z niej umieć korzystać i nie nie marudzić, jeśli przyjdą czasy "chude".

A co do hiszpańskiego, to oglądałam wczoraj conieco wiadomości (które zrozumieć łatwiej, bo mówią jakoś prościej, mniej potocznie) oraz kawałek mydlanego "Triunfo del Amor". Przyleciałam do pracy i pochwaliłam się Marii nabytą z tego ostatniego programu frazą "es sangre de mi sangre" - to krew z mojej krwi - no i się wpakowałam po uszy, Maria streściła mi dotychczasowe sto kilkadziesiąt odcinków i zdaje się, że będzie nowy temat do rozmów :D Ale jeśli przełoży się to na poszerzanie słownictwa, tym lepiej dla mnie i łatwiej, niż zakuwanie wyrazów z listy.

2 komentarze:

Monika Skrzypek pisze...

Śliczna kartka, dopieszczona, domiziana, idealna, ale wcale nie wygląda na wymęczoną.

Heh, telenowele to śliski temat, "Moda na sukces" niesie chyba więcej zagrożeń (więcej odcinków, ha ha)

Pozdrawiam:-)

Monia - Monika Jakubowska pisze...

Karteczka świetna - wygląda na prościutką, jak to pozory mogą mylić ;) A art journal super, bardzo optymistyczny i niosący radość :)