piątek, 25 marca 2011

923, człowiek całe życie się uczy

Wypożyczyliśmy sobie z netflixa film o Nowym Meksyku, chcąc się przygotować w ten sposób do nadchodzącej wyprawy. Po pracy zrobiłam pędem placki ziemniaczane i sok, żeby zdążyć z projekcją przed skajpowym spotkaniem przypowieściowym. Obłożyliśmy się sokami i pogryzałkami, wszak miały być dwie godziny podróży... Przygotowałam sobie też notesik i ołówek celem poczynienia notatek, gdyby trafiło się coś ciekawego.

Film zaczął się od jazdy drogą niespecjalnie ciekawą. Po kilku minutach - dalej na tejże drodze - wyszedł napis, że jesteśmy na Scenic Highway 64, bardzo malowniczej itd. Po jakichś dziesięciu minutach gapienia się głównie w asfalt zainteresowaliśmy się, cóż to za dvd takie mega ciekawe. Zaczynaliśmy już trochę dymić, że film dostanie zero gwiazdek w netflixie, bo przecież chyba się ktoś wygłupia z wysyłaniem czegoś takiego.

I wtedy przeczytaliśmy opis filmu na kopercie i doznaliśmy olśnienia: otóż jest to specjalne dvd, które ogląda się przy jechaniu stacjonarnym rowerem, coby nudno nie było, tylko sceneria się zmieniała :D Nasze oczekiwania nie-wiadomo-jakich atrakcji i o ogóle filmu dokumentalno-turystycznego były zupełnie nie na miejscu!

Cóż - następnym razem będziemy wiedzieć (jest tego cała seria, więc trzeba będzie uważać, co się zamawia :). Poszerzyliśmy sobie horyzonta, bo pojęcia nie mieliśmy, że istnieją takie dvd. Co do gwiazdek - jest tam ponoć opcja dość neutralna, że tego rodzaju filmy po prostu nas nie interesują.

Z innej beczki - kontynuacja tematu wiosennego, choć wczoraj spadł mały śnieżek. Wysklejało się w lunch stronkę z tego, co było pod ręką i napisało się nawet małą rymowankę:

A pot of daily happiness
When fields in springtime clothing dress;
A drawer full of thankful throughts
For trees and rivers, clouds and rocks.

A wiosna na pewno jest, bo przy pracowym oknie odwiedza nas codzień drozd Rudy Brzuszek, skoordynowany kolorystycznie z powyższą stronką:

2 komentarze:

Mrouh pisze...

Heh, z tym filmem to dobre... widziałam parę razy na jakichs filmach (fabularnych:-)) że sobie ludziki ćwicząc ogladały krajobrazy, ale sadziłam ze to dodatek do roweru czy tam biezni, a że mozna sobie trasę wypożyczyć to mi do głowy nie przyszło... ciekawe kiedy będzie mozna zamówić przydrożne zapachy do kompletu- zieloną świezo skoszoną trawę, morze, plantację lawendy, dym z ogniska...:-)

Mrouh pisze...

za szybko mi się enternęło, a chciałam napisać, że idealnie oddałaś drozdowe kolory i że strasznie mi się ta stroniczka podoba, jeszcze bardziej mi patrzenie na nią poprawia nastrój, choć wydawało mi się niemożliwe, że go jeszcze można ulepszyć:-)