Trzy karteluszki dzisiaj - żeby nie było, że nic się nie dzieje... tylko jakoś do pisania ciężko się zebrać.
Kartka pierwsza - z udziałem papieru toaletowego :D, z którego powstała "pieczęć" na środku, poprzez wypełnienie blaszanego naszyjnika jako formy.
Druga - nic rewolucyjnego, biały embossing, a potem malowanie akwarelami.
I wreszcie trzecia - serwetka, gaza i kwiatysie przylepione do kartonu i pogessowane, a potem malowane akrylówkami i ozdobione farbką trójwymiarową oraz brokatem.
A poza tym - cóż; w pracy miałam w zeszłym tygodniu performance review, czyli ocenę działalności w mijającym roku. Można powiedzieć, że zdałam, będę tu dalej pracować :) Ale tak naprawdę nie jest to okazja, przy której by wywalali z pracy.
Powoli krystalizuje się plan wyprawy do Nowego Meksyku i Teksasu (czemu-to-tak-daleko), niewykluczone, że wyjedziemy nawet dzień wcześniej, niż się planowało początkowo, czyli wieczorem w Wielki Czwartek. Nigdy nie sądziłam, że Nowy Meksyk jest aż tak usiany ciekawostkami do zwiedzania i nie wiem, czy po tej wyprawie Utah nie spadnie na drugą pozycję w moim małym rankingu.
Książki się czytało, wiosenny szalik wyszydełkowało, zaczęło kolejny kocyk niemowlaczy, bo wysyp dzieci w tym roku jest niezwykły, obsługiwało się przez ostatnie dwa dni kota, któremu trochę popsuły się kiszki i wcale nie jest to przyjemne - ani dla niego, ani dla nas. Mam nadzieję, że same się naprawią, bo takie rzeczy od czasu do czasu się przydarzają, jak ludziom.
A żeby się nie kończyło nieprzyjemnostką, to może wreszcie jaką wiosną chuchnie, bo śnieg cały wyznikał, nieco pocieplało, więc idziemy we właściwym kierunku!
1 komentarz:
super pomysł z tym słownikiem dla kogos :) i kartka z medalionem super
Prześlij komentarz