poniedziałek, 24 stycznia 2011

901. this is the day...

Jeden z producentów nabiału umieszcza na pojemnikach jajecznych werset – Psalm 118:24 – „Oto jest dzień, który dał nam Pan; weselmy się i radujmy się w nim.” Nie za bardzo lubię to wyrzucać (rzekł chomik), ale ileż można nagromadzić wytłoczek :D Wycięłam jednak ostatnio kawałek, bo nadał się akurat do artjournalowej strony, zaproponowanej przez SP, o tym, co sprawia, że jestem, jaka jestem. Oczywiście księgę by wielką można spisać na ten temat, ale pozwolę sobie użyć ten właśnie cytat, choć trochę jest to skrapowanie życzeniowe – tyle razy zamiast się cieszyć, marudzę; zamiast zmienić to, co mnie irytuje, siedzę z założonymi rękami.

W stronie biorą udział: znalezione tło akwarelowe, serwetki pofarbowane przy aplikowaniu barwników spożywczych do gazy, kawalątek notesu od Marcelego, papierowa serwetka, guziki z Magicznego Słoika Wigilijnego, pieczątki, konturówka, lakier do paznokci i zielony brokat. Mam nadzieję, że udało mi się oddać nastrój przyjemnego dnia, gdzieś w trawie, pod niebem połyskującym puszystymi chmurami.

W związku z tą radością... Wczoraj w kościółku na kazaniu oglądaliśmy fragmenty filmu dokumentalnego o Alice Herz; pianistce, Żydówce urodzonej ponad sto lat temy w Pradze, która przeżyła pierwszą wojnę światową, napaść hitlerowską na Pragę i śmierć matki, obóz w Terezinie, śmierć męża w Dachau, przedwczesną śmierć ukochanego syna – a mimo to do tej pory twierdzi, że życie jest piękne, że tyle się można nauczyć – i że nie odczuwa nienawiści, bo przez te wszystkie cierpienia stała się bogatsza.

W październiku zeszłego roku Alice skończyła 107 lat... i nadal gra :)


2 komentarze:

Gosik pisze...

piekna praca!

Mrouh pisze...

Sielsko i przyjemnie jest niewątpliwie:-) w zimowe ponure dni takie przywołanie letniego dnia na łące bardzo poprawia nastrój, nawet jak ktos okna nie ma:-)