Craftypantki bawią się w tym miesiącu apteczką – ja na razie kontynuuję eksperymenta z gazą. Pomalowałam ją już akwarelami, barwnikami do żywności, akrylówkami i kurkumą, a teraz wkręcam te kolorki w różne prace. Wczoraj zrobiłam karteluchę wiosenną, z gazą w roli trawnika – chociaż nie mam pewności, czy nie wyszła mi czasem ta siatka, co to wojsko chowa pod nią różne obiekty :D
Kwiatyś jest z papieru toaletowego potarganego na drobno i upchniętego na mokro w kwiatysiowej formie. Po wyschnięciu dostał glazurę z lakieru do paznokci oraz środeczek z niebieskiego... no właśnie czego? Po angielsku to by był rhinestone, ale coś w słowniku nie widzę odpowiednika. Wikipedia podaje stras, ale pierwszy raz w życiu to słowo widzę i wygląda na to, że odnosi się ono do „prawdziwej” imitacji brylantów, a nie plastikowego świecidełka o zupełnie nie jubilerskiej proweniencji. Przypomina mi się wyraz „dżet”, chyba używaliśmy go, jak byłam mała, ale pewności nie mam. Jak to się dziś nazywa w kraftowym świecie? (Nie jest to ćwiek do wbijania, tylko taka plastikowa półkulka z płaskim lustrzanym dnem, ze ściankami niby-zeszlifowanymi jak klejnot.)
A potem zachciało mi się szyć i wyszła taka oto kartka na dżinsie, zainspirowana trochę wyzwaniem na SP, ale nie wiem, czy się będzie do końca nadawała, bo oprócz starych portek jest tam też trochę innych elementów. No i różowy kolor, co się to dzieje, znowu różowy!
No i jeszcze wspomnieć muszę o porannym rozweseleniu. T miał położyć na schodku karteczkę wychodząc do pracy, żebym sobie nie zapomniała napisać notkę dla listonosza. No i nie zapomniałam, bo na schodku przywitała mnie taka kompozycja:
4 komentarze:
Tez się nad tymi rhinestones językowo zastanawiałam kiedyś, bo dawno temu w wyzwaniu internacjonalnym brałam udział, gdzie ich obecność była wytyczną. U nas się po prostu kryształki na to mówi i już, chociaż precyzyjne to określenie nie jest, może nawet dżet byłby lepszy. A karteczka od T. to notatka w kilku... tomach:-)
no ja codziennie w aptece :( i codziennie zapominam o tej gazie:)
chyba bym sobie musiała na schodach karteluchę zostawić :)))
niezła sprawa z tymi karteczkami, muszę chyba do nich wrócić bo coś z pamięcią nie bardzo, a kartka zielona świetna, strasznie mi się wiosny chce :)
Obie karteczki mi się podobają:) A jak przeczytałam z czego i jak je robiłaś, to spodobały mi się jeszcze bardziej:) To się nazywa Kreatywność! :) Kwiatek z papieru toaletowego! Piękny! :)
Prześlij komentarz