Rano ulepiłam jednak stronkę do art journala, a poniekąd nawet dwie. Natchnieniem było zdjęcie z gazety na makulaturze – piękna góra w stanie Waszyngton, Mt. Rainier, na którą narobiliśmy sobie ochoty, ale nic z tego nie wyszło, bo cała spowita była w chmury i mły.
Mamy zatem górę...
...a pod spodem notatkę i kwiatki na śniegu, bo pierwsza strona to plasticzek (niech żyje ucinanie maleńkich skrawków taśmy obustronnie lepnej...<-- przekąs). Kwiatki nawiązują do cudnych kolorów, jakimi zasypana była okolica, mimo leżącego tuż obok śniegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz