czwartek, 23 września 2010

832. think tank

Byłam dzisiaj w Think Tanku. Miałam nadzieję, że dzięki niezawodnej zwykle wikipedii uda mi się znaleźć przyjemny odpowiednik tego terminu, ale niestety w polskiej wersji tego hasła również występuje Think Tank oraz dosłowne tłumaczenie „zbiornik myśli”. Hm. Nic to zapewnie nie mówi, bądź niewiele. Trochę to jak burza mózgów, ale chyba bardziej uporządkowana i działa na przestrzeni dłuższego czasu. A mnie na hasło „Think Tank” staje przed oczami NASA i grupy wymyślające kilka dekad temu, jak wysłać rakietę w kosmos.

Nasz Think Tank dotyczył nowej okładki jednego z redakcyjnych magazynów – chcemy nieco odświeżyć logo, które odziedziczyliśmy parę lat temu, nabywając tę publikację, zmienić rozkład, font, w sumie wszystko, co się da – a potem z tej całej góry pomysłów wybrać najlepsze, najbardziej odpowiadające odbiorcom magazynu i treści, jaka się w nim znajduje. Zebrali się zatem graficy, redaktorzy, marketing, dwójka przedstawicieli naszej drukarni, no i ja, w zasadzie na przyczepkę, niby, żem kreatywna :) Bardzo mile mnie to zaskoczyło, nie powiem, choć nauczyłam się na tym posiedzeniu więcej, niż wniosłam.

Najfajniejszą częścią była dla mnie analiza innych magazynów – konsumenckich, jak Esquire, Wired, CMYK (kto wiedział, że taki istnieje?), oraz branżowych, np. o lubrykantach do maszyn, bo w tym kraju każda gałązka przemysłu i technologii ma swoją publikację, nawet producenci kompostu. Dyskutowaliśmy o mykach zastosowanych na ich okładkach... ale w sumie nie o tym chciałam.

W jednym z magazynów dla artystów był artykuł o pewnej pani zajmującej się quillingiem, ale w zupeeeeełnie innym wydaniu, niż znałam do tej pory. Tu jest stronka z całym rządkiem ilustracji, naprawdę zachwyciły mnie te kolory i kształty! Aż bym sama chciała popróbować, choć ten rodzaj kraftu jakoś mnie do tej pory nie pociągał. Taki skutek uboczny Think-Tankowania :)


3 komentarze:

Mrouh pisze...

A popatrz, nowe słówko, takiej odmiany burzy mózgów nie znałam. A pani Julia wpadła mi w oko w zeszłym roku w styczniu (http://manualnik.blogspot.com/2009/01/zwyciy-rozsdek.html), sporo osób trafia do mnie wyszukując fotki jej prac:-)

kasia | szkieuka pisze...

...ale mysmy sie chyba wtedy jeszcze nie znaly :) Przy okazji zajrzalam do sasiadujacego posta i... gumkowe pieczatki czas wyjac! http://manualnik.blogspot.com/2009/01/atak-furii-styczniowy-stosik-aby-i.html
Im dluzej sie nad tym zastanawiam, tym bardziej mam wrazenie, ze moze jednak gdzies te quille juz widzialam... ale za Chiny nie wiem gdzie.

Mrouh pisze...

A bo ich sporo się pojawiało tu i tam:-) a my się koleżanko na pewno minęłyśmy na forum gazetowym, nawet nicka Twojego tm kojarzyłam:-), tylko ja się już słabo tam udzielałam, a bloga jeszcze nie miałam, hehe:-) blogowo to fakt- spiknęłyśmy się później:-)