Wygląda na to, że opakowania z jajek są obecnie moim ulubionym materiałem :) Dziś rano wypróbowałam embossing na gorąco na „kafelku” pomalowanym akrylówką, a następnie – po embossingu – pociagniętym Mod-Podgem.
Obserwacje dokonane podczas kolejnych etapów: jest to proces długotrwały, bo po każdym malowaniu farbą akrylową trzeba jednak odczekać; te opakowania to mimo wszystko papier i zbyt szybkie nakładanie kolejnej warstwy może go rozmoczyć. Popędzanie schnięcia za pomocą nagrzewnicy powoduje, o dziwo, powstanie bąbelków. Podczas topienia pudru nagrzewnicą lepiej jest trzymać kafelki pęsetą, niż palcami, bo metal lepiej znosi gorące powietrze, niż ludzka skóra. No i malowanie potem modge-podge’ową glazurą też wymaga czekania między warstwami.
Kafelki pewnie wylądują na jakiejś kartce, a tymczasem – jeszcze dwie fotki z serii „It’s a Wonderful World”, czyli testowanie nowego aparatu.
2 komentarze:
brzmi niesłychanie skomplikowanie:-) ja już w nowym temacie tkwię:-)
podoba mi się bardzo efekt prac :)
kafelki są śliczne!
pozostałe rzeczy też :)
Prześlij komentarz