Takoż i wyszłam sobie dziś do pracy, dzionek jest słoneczny i kolorowy, aczkolwiek chłodny – a oto kilka ujęć otaczającego świata.
Wesoły żółty hydrant osiedlowy.
Tu pstryknęłam serię zdjęć ptaszka na maksymalnym zoomie optycznym i cyfrowym. I nawet jedno wyszło!
Tu pstryknęłam serię zdjęć ptaszka na maksymalnym zoomie optycznym i cyfrowym. I nawet jedno wyszło!
Ponieważ poprzedni Coolpix służył mi dobrze przez długie lata, mam nadzieję, że i ten przeżyje ze mną mnóstwo dni i przejedzie tysiące kilometrów. Stary aparat natomiast udaje się do Domu Spokojnej Starości w szufladzie w kraftowni. Myślę, że będzie mu tam nieźle – zamieszka w towarzystwie licznych drucików, wtyczek i płytek z programami, czyli poniekąd z rodziną.
2 komentarze:
Nie wiem, czy to drzewko w kwieciu rózowym to to samo, co rosnie i na mojej ulicy, takim szpalerem, że na początku maja za każdym razem jak wyjdę do sklepu zatyka mnie z zachwytu... ale własnie na to wygląda:-) Zółty hydrant to idealna ilustracja tego, jak trochę słońca może rozweselić:-) Wracając z Krakowa dziwiłam się wszystkiemu mijanemu, że takie ma piękne kolory, że takie ładne... a to słońce popołudniowe, ciepłe świało i świeża zieleń takie wrażenie robią, że się człowiek zachłystuje widokami. A nowy aparacik na pewno pozwala lepiej to dostrzec. U nas tez zagościł nowy sprzęt do zapamiętywania widoków, znacznie większy, niestety (bo to oznacza mniej przenośny)...
"sprzęt do zapamiętywania widoków" - ładne określenie :)
A dookoła jest tyle kolorów w słoneczny dzień, że nie wiadomo, w którą stronę obrócić obiektyw! Szkoda, że te wiosenne dni nie trwają dłużej, bo - z całym szacunkiem do lata - później zieleń nie jest już taka soczysta i niestety wszystkie barwy na tym mniej intensywnym tle nieco bledną...
Ale to nic, i tak będzie pięknie.
Prześlij komentarz