Czasem mam wrażenie, że mogłabym działać kraftowo tylko w sferze kolorów chłodniejszych i spokojnie by mi to wystarczyło. No, może pożyczyłabym czasem conieco żółtego, ale co jakiś czas łapię się na tym, że w stosie bieżących papierów te cieplejsze „niechcący” pomijam, a do kolejnego dzieła wyciągam standardowo zielony, niebieski i fioletowy. Ale chyba wiele z nas tak ma, że pewne barwy wykorzystuje tylko pod przymusem.
Takoż i wczoraj powstały trzy kartki; ustawiłam je rządkiem, patrzę... a tu znów niebiesko-zielono :)
W pierwszej bierze udział kawalątek opakowania z jajek (tak, tak, nadal bawimy się jajecznym tematem na wyzwanie w imaginarium) – tak się składa, że w okolicznych sklepach są do nabycia jajka z firmy o nazwie Dutch Farm, właśnie z holenderskim obrazeczkiem, tycim, co prawda, ale widać przecież, co na nim jest. W pracy zaś mam koleżankę pochodzenia holenderskiego, dodałam więc holenderskie życzenia urodzinowe (a przynajmniej tak powiedział internet) – i w sam raz się nada, tylko muszę teraz poczekać na jej urodziny pod koniec listopada. Raz w życiu mam kartkę przygotowaną z naprawdę sporym wyprzedzeniem :D
W drugiej jest ten sam zielonkawy papier oraz bibułki z eksperymentu opisywanego jakiś czas temu, polegającego na pryskaniu wybielaczem celem odbarwienia.
2 komentarze:
Też jestem chłodna, jeśli chodzi o barwy, choć akurat w przypadku papieru czasami zaskakująco dobrze mi się działa z pomarańczowym i sąsiednimi barwami, choć w swoim otoczeniu i na sobie ich zdecydowanie unikam. Holenderska kartka z tym napoisem wygląda bardzo tajemniczo dla mnie, te literki nie układają się w nic co byłoby chociaż do czegoś podobne- oprócz rozsypanego alfabetu:-) Odbarwiana bibułka spisuje się świetnie:-)
super kartki, bibułka odbarwiona wygląda bardzo fajne, daje ciekawe efekty :)
Prześlij komentarz