czwartek, 22 kwietnia 2010

727. żeby nie było, że nic się nie dzieje...

Po wyprawach zawsze następuje lekkie spowolnienie działań, bo się jeszcze wrażenia przesypują jak piasek w klepsydrze, jeszcze trzeba się mentalnie rozpakować – co trwa o wiele dłużej, niż wyrzucenie brudnych ciuchów z toreb i znalezienie miejsca na przywleczone znaleziska. Powoluśku sobie coś tam każdego dnia kleję.

W Imaginarium w zeszły piątek pojawiła się myśl ze słoika, a w zasadzie tym razem był to obraz – „Kobieta w oknie”. Skojarzyło mi się to od razu z witrażami (i szkieukami, ha), przeglądnęłam okna upolowane na Florydzie – i znalazła się kobieta w oknie! Trochę inaczej, niż na obrazie, ale ciekawie. Piękny był kolor tego witrażu (witraża? Nie mogę się za nic zdecydować), wzór takoż cudny.


(Przy okazji przypomnienie, że do końca miesiąca trwa wyzwanie jajeczne, a niedługo już nowy temat na maj!)

W domu wygląda na to, że również Kot wziął się za sztukowanie, a przynajmniej za rysunek. Otóż mamy w kuchni miejsce zwane Prowansją, trójkątny schowek za albumem o tym regionie, w którym trzymamy słodycze. Włożyłam tam niedawno czekoladę, następnego dnia zaglądam – tabliczka do połowy wyjedzona, a w środku liścik od domniemanego sprawcy:


Napomknę jeszcze, że skleja się Gromadziennik – niby cel był taki, żeby na bieżąco pisać i kleić w nim na wycieczce, ale udało się to jedynie w pierwszy dzień. Przez resztę czasu, mimo że miałam wspaniałą lampę rozświetlającą mroki w namiocie, energii starczało mi co najwyżej na spisanie wydarzeń. I nie chodzi o energię w lampie :) Dobrze jednak, że tekst jest gotowy; uporządkowałam sobie pozostałe materiały chronologiczne, no i w miarę czasu wklejam.



Gromadziennik na pewno nie jest eleganckim skrapbookiem na pięknym papierze, z błyszczącymi ozdóbkami i wyszukaną techniką, ale za to znakomicie oddaje atmosferę spania w namiocie, stupanych do bólu nóg i tego lekkiego bałaganu zdarzeń, jakim jest intensywna wyprawa. Prawie że pachnie tymi wszystkimi lasami, bagnami i morską bryzą. I tego się będę na razie trzymać.

7 komentarzy:

Monika Skrzypek pisze...

Świetny jest Twój gromadziennik!
Kiedyś, za młodu ;-P też tak sobie spisywałam zdarzenia, gromadziłam karteluszki, bilety, drobiazgi. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to się nazywa scrapbooking ;-P
Teraz też, na każdy wyjazd, mam w torbie zapakowany kalendarz - by właśnie zapisywać sobie zdarzenia, myśli, wrażenia, bo to tak szybko umyka. I zazwyczaj właśnie nie starcza już energii... Tym bardziej podziwiam!

kasia | szkieuka pisze...

Dzięki! Kalendarz to też fajny pomysł, z pewnością elegantszy, niż papierowe torebki. Trzeba zapisywać na bieżąco, bo te obrazy i myśli przelatują jak świat za oknami pędzącego pociagu.
A z tym "za młodu" to chyba lekka przesada... Nie sądzę, że obecnie jest już "za staru" :D

JaMajka pisze...

Witrażu i witraża - obydwie formy są poprawne :) Zachwycił mnie ten witraż, klimat jak Alfons Mucha...

Monika Skrzypek pisze...

Różne rzeczy można by o takim kalendarzu (a niegdyś notesach na sprężynie) powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest elegancki ;-P Po takich przejściach, wytytłaniu na wielu wyjazdach, czasem zdeptaniu, czasem zalaniu, poniewieraniu w różnych okolicznościach przyrody;-)
A "za młodu" mawiała moja koleżanka w liceum o czasach dzieciństwa i tak nam już zostało ;-)

druga szesnaście pisze...

świetny Gromadziennik! i właśnie dobrze, że nie "wylizany" i gadżetowy.
bo Prawdziwy. i ducha oddaje pięknie.

a Kobietę Okienną pokażę jutro na Imaginarium, dobrze? prze-cud-na...

kasia | szkieuka pisze...

JaMajko - dzięki za wyjaśnienie językowe, zmieniałam wpis ze trzy razy, a tu okazuje się, ze polszczyzna jest w tym przypadku łaskawa.

Kulko - czyli to jest ten sam kalendarz, który jeździ z Tobą przez wiele lat? Ha, to też super pomysł - potem można sobie rocznice urządzać :)

2:16 - dzięki za miłe słowo, cieszę się, że jest więcej takich, co to lubią "niewylizane". A Kobietę miło będzie zobaczyć w Imaginarium.

Monika Skrzypek pisze...

Kiedyś to były, hem hem, tak zwane pamiętniki z opisami, poprzylepianymi skrawkami różnych zdarzeń, dopiskami innych ludzi.
A teraz jest kalendarz inwentaryzacyjny ;-) Co rok inny oczywiście;-) Do notowania na bieżąco. Na większe projekty czasu brak zazwyczaj.