niedziela, 21 lutego 2010

700. raz dwa trzy bibułka się drzy

...a właściwie drze, ale by się nie rymowało :p

Przeprowadziłam trzy bibułkowe eksperymenty - bibułek mam zatrzęsienie, bo rozmaite firmy przysyłają nam na zakład próbki swoich produktów i często pakują je właśnie w kolorowe bibuły. A chomikowi szkoda wyrzucać.

Kraft pierwszy to witraż - szkielet stanowią małe serweteczki, pomalowane akrylówką na czarno (oczywiście przed przyklejaniem bibułek.) Serwetki są dwie, żeby witraż-bibulaż był dwustronny.
Kiedy już kończyłam niniejszy prototyp, przyszły mi do głowy trzy usprawnienia:

- można by czarny szkielet delikatnie podmalować "suchym" pędzlem z akrylówką srebrną albo miedzianą, dla podkreślenia trójwymiarowości wytłoczeń na serwetce.
- przed malowaniem i klejeniem trzeba sprawdzić, czy żadna dziurka nie jest zatkana kawałeczkiem, który powinien był odpaść, a nie odpadł.
- dobrze byłoby przylepić jakąś pętelkę, bo tak, to chyba tylko pozostaje mocowanie taśmą do szyby.

No i jeszcze okazało się, że choć serwetki są tłoczone w stosiku i jeśli się patrzy na nie z prawej strony, to wszystkie są takie same - po złożeniu ich lewymi stronami wcale nie są identyczne! Trudno, trzeba było to zamaskować podmalowaniem na czarno.

A, i całość jest po obu stronach pociągnięta dwukrotnie mod-podgem, takim mazidłem klejąco-zabezpieczającym, żeby kolory były bardziej jaskrawe, a całość bardziej przypominała witrażyk.

Serwetka w stanie surowym:

Witrażyk można wykorzystać różnorako:

- zawiesić sobie w oknie;
- mógłby być na stole podkładką pod szklankę, bo się po kilkakrotnym mod-podge'owaniu zrobił plastikowy;
- myślę o wmontowaniu fragmentu w kartkę, choćby nawet wielkanocną;
- miałam jeszcze taki pomysł - również wielkanocny - żeby dołożyć krzyż i ewentualnie napis "alleluja" i wysłać jako kartkę;
- z pewnością dałoby się ten motyw wmontować w luminarię i postawić sobie na biurku w pracy.

O pozostałych dwóch kraftach napiszę jutro, bo i tak mi wyszedł spory wpis :)
A taki mamy dziś poranny widok z okna - niebacznie wspomniałam wczoraj w telefonie do Polski, że śnieg prawie całkiem stopniał, no i pufff, niebiosa spuściły nową porcję.

6 komentarzy:

Mrouh pisze...

Ha w podstawówce sie robiło bibułkowe witraze wycinane własnoręcznie, ale to jest mniej pracochłonne, a jakie efektowne! Taka duża powierzchnia zaserwetkowana witrazowo wyglądałaby jak kolorowa narzuta z kwiatków na szydełku:)

kasia | szkieuka pisze...

no wlasnie! gdyby to powielic! albo...znalezc wieksze serwetki :) Dzielo by moglo powstac na cale okno...

niekiedy pisze...

piękny witraż. świetny pomysł, Kasiu. podoba mi się i gra kolorów, i serwetka w stanie "surowym" (zaraz bym odciskała w glinie :), i efekt końcowy. mocno pozdrawiam, e. :)

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

:) super!

mbabka pisze...

Witraż bardzo pomysłowy, z pewnością uchroni przed ciekawską sąsiadką ;)

kasia | szkieuka pisze...

dzieki Wam, Szanowne Kobietki :) nie wiem, jak by poszlo odciskanie serwetki w glinie - w koncu to papier, ale sprobowac zawsze mozna.