(Nawet jakoś pisanie mi się nie składa, więc będą krótkie opisy, żadne tam historyjki.)
Po pierwsze – na wyzwanie u skrapujących Polek uszyłam ateciaka z czymś na kształt mozaiki. Zwykle wchodzą mi w ręce same chłodne kolory, a tu prawie że ognisko płonie, nic, tylko smażyć kiełbaski. Kwalifikuje się, prawda?
Potem dobrałam się do kwiecistego makaronu. Okazało się, że sprawa nie jest taka prosta, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka. Makarony są zwyczajnie krzywe i żeby znaleźć symetryczną sztukę, trzeba się przekopać przez szklankę materiału. Jak się już znajdzie ładny kwiatuszek, to się środek nie chce odbijać, tylko sam zewnętrzny kontur, bo środek jest jakoś wyżej. Zaradziłam problemowi, kładąc kartonik na kawałku polaru, żeby było miętko, i wtedy się udało. No i trzymanie takiej malizny w palcach też nie jest najwygodniejsze na świecie.
Koniec końców, kartka prosta – bo trochę poważna, na poważniejsze okazje.
Ponieważ na kartce makaron ledwo widać, poniżej jest sztuka biżuteryjna – przypieczony makaron gwiaździsty z dziurką. Kolorki plażowe, mój ulubiony zestawik. Właśnie testuję produkt – wiadomo, że to nie dyjamenty, ale na nieformalny piątek albo na wycieczkę się nada. Tylko trzeba na wilgoć uważać, bo bransoletka absolutnie nie jest wodoodporna.
No i jeszcze tytułowy półkraft, albo nawet mniej: zaczęłam drugiego mozaikowego ateciaka, tym razem makaron w roli głównej. Czyli piekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
Na koniec przedstawiam nowy Przedmiot, który przybył wczoraj w charakterze prezentu urodzinowo-Christmasowego dla Tomasza: A P A R A T. Piszę wielkimi literami, bo ustrojstwo jest spore i ciężkie, ale za to taaaaaakie zdjęcia pstryka! Trzeba mu jeszcze dokupić domek, zapasową baterię, a docelowo to nawet i statyw może się pojawić.
7 komentarzy:
U mnie też gwiazdkowy makaron czeka na występ :)
Mozaika urocza, słodko, bo ciasteczkowo skojarzył mi się elemencik dziergany
Dziękuję za udział w mozaikowym temacie. Nadaje się nadaje :)
Barwnie i jak Skrzatka zauważyła ciasteczkowe skojarzenia również mam.
Aparacik całkiem całkiem :)
A jakie ma szkło- znaczy się obiektyw? ja może jutro kupię stałogniskowy :)się cieszę.
Ale fisheye jeszcze poczekać muszę....
skrzatko - czekam z niecierpliwoscia na dzielo makaronowe! A niedlugo trzeba zaczac myslec o marcu i jakims marcowym temacie...
rybiooko - jak sie wyrobie z naszywankami, to sie zglosze raz jeszcze, bo to tez bedzie mozaika. A i inne pomysly mam... bardzo lubie mozaiki i plyteczki, kafelki wszelkiego rodzaju.
Co do aparatu, to bede musiala malzonka przepytac, bo to glownie jego sprzet :) Albo moze sam tu jakis komentarz wypisze.
No, cicho siedziałaś, a teraz makaronowy wysyp:) Bransoletkę mozna by lakierem chocby do paznokci pociągnąć, żeby się uodporniła na wodę, choć byłoby to wyzwanie z racji maleńkości gwiazdek. Bardzo sympatycznie wygladaja swoja drogę po tym solarium Twoje makarony:) Tez wypróbowywałam różniste kształty do stempelków, żaden nie zachowywał się przyzwoicie w tej roli. Ale w końcu mnie olśniło, wymysliłam co innego, pewnie jutro uda mi się przerobić "pastę" na coś scrapowatego:-) Makaronów mam zapas na miesiąc:-)
ależ tu misternego dłubania...
ja za swoje zabieram się jutro.
i już czuję, że będą brzydkie słowa, bo też maluśkie makaroniki sobie wymyśliłam.
jak zaczęłam czytać wstecz twój blog, to teraz nie mogę się oderwać.
i co narobiłaś?
mrouh - wyglada na to, ze po tym weekendzie bedzie co ogladac, na roznych blogaskach! Juz sie ciesze :) (i trzeba bedzie zaczac myslec nad tematem na marzec...)
drugo szesnascie - powiedzialabym, ze jest nareszcie sprawiedliwosc na tym swiecie, bo jak pierwszy raz trafilam do Ciebie, to tez siedzialam i siedzialam :D Dzieki za uczestnictwo w wyzwaniu!
A na marginesie - ciekawe jest odmienianie troche na sile roznych slow: rybiooko, drugo... gietka ta nasza polszczyzna.
Pomysłowe ATC !
Prześlij komentarz