czwartek, 28 stycznia 2010

684. babciowe zajęcia

Odwiedziłam wczoraj Nowe Życie w szpitalu i to jest NIE SA MO WI TA sprawa. Nigdy jakoś do takich małych raków mnie nie ciągnęło, ale teraz się rzecz zmienia. Możliwe, że dlatego, że szanowni rodzice mnie też w to od miesięcy wciagają, nie jestem gdzieś tam na boku, albo co gorsza w charakterze takiej, co to „powinna już mieć dziecko, a nie ma”. W każdym razie cała trójka czuje się dobrze, Pisklak doszedł do siebie po tym pierwszym wieczorze, co to przebywał w innym świecie. Mama wiadomo, obolała, ale ma się ku lepszemu. No i dzieciaczek – jest co potrzymać, prawie 3600, 50 cm posiada.

Dzisiaj pewnie opuszczą szpital, chyba, że by się wydarzyło coś niespodziewanego.
Tyle jest do odkrycia w takim dzieciaku – przyglądałam się wczoraj, jak otwiera oczy i robi wrażenie, że patrzy we wszystkie strony naraz. I wszystkie części ma, malusieńkie paznokietki, uszka malutkie... Będzie co skrapować, muszę do Pisklaka zadzwonić, żeby niczego nie wyrzucali, żadnych paseczków, karteczek, tylko wszystko do Księgi.

I zdaje się, że jest pewna różnica kulturowa – Amerykanie natychmiast pędzą oglądać noworodka, a my, Polacy, chyba odczekujemy jednak dzień albo dwa. A może jest inaczej?

W domu zaś zabrałam się za najambitniejszą w życiu robótkę szydełkową. Z drugiej strony – w podstawówce wyprodukowanie szalika obowiązkowego na ZPT było nie lada wyzwaniem, więc rzecz to względna. Przyniosłam z biblioteki książkę o afganach „,mile a minute”, czyli że robią się w ekspresowym tempie. Nic bardziej mylnego! Ale też i wybrałam sobie chyba dość trudny wzór, przynajmniej jak na moje możliwości.

Docelowo ma to wyglądać tak:
Robi się dziewięć pasów – szalików, przy czym drugi podczas robienia sczepia się z pierwszym, trzeci z drugim itd. (Są też wzory zszywane.)

Tak wygląda kod – najtrudniejsze są końce, prawie każdy robiłam i prułam po kilka razy. Albo coś namąciłam w początkowych rzędach, albo jest błąd we wzorze. Ach, gdyby tak był schemat, albo chociaż zdjęcie takiej końcówki z bliska, to by łatwiej było wykombinować.

Tu jest taka końcówka właśnie – ten pierwszy szalik będzie miał jeszcze jedno okrążenie i potem przechodzimy do drugiego.
A tu przedstawiam całość szalika – nie wiem, czy zrobię ich rzeczywiście dziewięć, czy zatrzymam się na pięciu. Byłby wtedy raczej szal zamiast koca.

Tu, tu i tu są inne przykłady tego typu robótek. I jeszcze literatura na temat.

Brak komentarzy: