czwartek, 24 września 2009

602. jesień idzie przez biurko

I znowu niespodzianka... ktoś zostawił mi na biurku dwa zestawy jesiennych papierów i dwa zestawy skoordynowanych z nimi ćwieków. Na razie nie doszłam, kto jest dobroczyńcą, śledztwo trwa. Może to jakiś prezent z okazji 12 rocznicy zatrudnienia, która właśnie minęła?

Część papierów jest wyraźnie halloweenowa, a to chyba jedyna okazja, na jaką nic nie robię. Niemniej jednak jest to część niewielka, a reszta błyszczy fajną zielenią, pomarańczem i żółcią, więc powstanie z tego jakaś piękna jesień (a zieleń to i na Christmasy się nada.)

W tak zwanym międzyczasie natłukłam kolejną porcję torebek, których nie będę pokazywać, bo ileż można, ale też postarałam się odpowiedzieć na wyzwanie co do wersji bardziej męskich. Nie wiem, czy akurat bardzo męskie mi wyszły, ale z pewnością mniej kobiece od torebeczek.

Akwarium ma wewnątrz kilka tajnych rybek.

Z prawej mini-książka ze złoconym brzegiem, z lewej - nutki po prostu, powstały wczoraj jako czwarty zestaw i chyba mi się trochę kończyła wena.

Wersja ze znaczkiem - wewnątrz jest jeszcze jeden, takoż austriacki z jakąś architekturą.


PS. Wydało się – niejaka Linderella obdarowała Niki i mnie takimi samymi zestawami i teraz na wtorek mamy zrobić COŚ przy ich użyciu. I jak ja mogę w takich warunkach pracować, kiedy trybka w głowie mielą papierowe pomysły, zamiast przesypywać cyferki w tabelkach?

Brak komentarzy: