Po pierwsze – prezentuję odpowiedź na słitaśne wyzwanie ScrapLabu – kolorosfera numer trzynaście była różowo-brązowo-waniliowa, coś jak lody, kulka waniliowa, kulka malinowa, na wierzchu czekolada. Różowości nie są raczej moimi standardowymi kolorami, ale od tego przecież mamy wyzwania! Od czasu do czasu trzeba wyjść gdzieś poza granice, które człowiek sam sobie mniej lub bardziej chcący ustawił.
Z drugiej strony – dostałam torbę ze skarbami od Niki z Księgowości. Niki była kiedyś demonstratorką dla firmy Close To My Heart i zostały jej góry drobiazgów, które obecnie porządkuje. Stąd ta torba, zawierająca książkę z zestawami kolorów i przykładami prac, stosik maleńkich akrylowych stempelków (cal na cal), blaszkę świąteczną, a przede wszystkim – heat gun. Czy ktoś wie, jak to się oficjalnie po polsku nazywa? Ta dmuchawa do embossingu na gorąco? Przecież chyba nie gorący pistolet :D
Poniższa zakładka była właśnie drobiazgiem podziękowawczym dla Niki za te przydasie – wykorzystałam rozetkowe pieczątki, które słabo tu trochę widać, ale są.
Po drugie zaś, chciałam się podzielić nową techniką, jak przywędrowała wczoraj do mnie w newsletterze Split Coast Stampers. Tutaj jest opis ze zdjęciami, bardzo prosta sprawa. Kolor moich kafelków wziął się z pomazania kredą za pomocą palca, potem piecząteczka i kolorowanie kredkami. Chciałabym jeszcze wypróbować, co się stanie, jeśli pomaluję to Mod Podge czyli glazurą. Kafelki powinny nabrać blasku i mam nadzieję, że się nic przy tym nie rozmaże.
3 komentarze:
nagrzewnica się nazywa :-)
a ja właśnie też zakładkę kończe...
Twoja apetyczna wielce- no po lody chyba polecę:-)))
i
no super ten kwiatowy kafelek wygląda!
:) Tak, tak po naszemu to nagrzewnica!
O, pomysł z kafelkiem świetny, a może trochę więcej napiszesz jak i czym się to robi?
Zakładeczki przednie:)
Prześlij komentarz