Z drugiej strony – dostałam torbę ze skarbami od Niki z Księgowości. Niki była kiedyś demonstratorką dla firmy Close To My Heart i zostały jej góry drobiazgów, które obecnie porządkuje. Stąd ta torba, zawierająca książkę z zestawami kolorów i przykładami prac, stosik maleńkich akrylowych stempelków (cal na cal), blaszkę świąteczną, a przede wszystkim – heat gun. Czy ktoś wie, jak to się oficjalnie po polsku nazywa? Ta dmuchawa do embossingu na gorąco? Przecież chyba nie gorący pistolet :D
Poniższa zakładka była właśnie drobiazgiem podziękowawczym dla Niki za te przydasie – wykorzystałam rozetkowe pieczątki, które słabo tu trochę widać, ale są.
Po drugie zaś, chciałam się podzielić nową techniką, jak przywędrowała wczoraj do mnie w newsletterze Split Coast Stampers. Tutaj jest opis ze zdjęciami, bardzo prosta sprawa. Kolor moich kafelków wziął się z pomazania kredą za pomocą palca, potem piecząteczka i kolorowanie kredkami. Chciałabym jeszcze wypróbować, co się stanie, jeśli pomaluję to Mod Podge czyli glazurą. Kafelki powinny nabrać blasku i mam nadzieję, że się nic przy tym nie rozmaże.


3 komentarze:
nagrzewnica się nazywa :-)
a ja właśnie też zakładkę kończe...
Twoja apetyczna wielce- no po lody chyba polecę:-)))
i
no super ten kwiatowy kafelek wygląda!
:) Tak, tak po naszemu to nagrzewnica!
O, pomysł z kafelkiem świetny, a może trochę więcej napiszesz jak i czym się to robi?
Zakładeczki przednie:)
Prześlij komentarz