Za to - jak widać - uruchomiłam sobie polską klawiaturę na klaptopie. Takie różne drobne czynności się wykonywało przez te dwa dni... A Małżonek udał się wczoraj na pokazy lotnicze w Chicago i oczywiście przywiózł bogato ilustrowaną relację. Pozwolę sobie zatem zamieścić kilka fotek.
Było, rzecz jasna, mnóstwo układów akrobatycznych wielosamolotowych.
Tu jakoś zebrały się różniste maszyny, aż dziwnie.
Taki samolot znam, bo widziałam go z bliska w którymś z muzeów lotniczych - w razie potrzeby można skorzystać i przez żądło z tyłu dopuścić sobie paliwa do swojego aircrafta.
Niektóre samoloty były naprawdę blisko, aż się płomienie w rurach wydechowych załapały na fotkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz