wtorek, 18 sierpnia 2009

572. Pani Bocian daje czadu

Sąsiadów ponazywaliśmy sobie po swojemu, bo jakoś trudno nam spamiętać nazwiska. Na naszym piętrze znaleźli się akurat sami Polacy: Pani Teresa - wielbicielka kotów (w przypadku naszej Kici z wzajemnością), Kaziowie – bardzo mili, pan wiecznie w pośpiechu i pani zawsze uśmiechnięta; Nieśmiali - nazywani w ten sposób sarkastycznie, bo nie mówią dzień dobry i generalnie udają, że człowieka nie ma. Natomiast jeśli im coś jest potrzebne, to robią się rozmowni.

Pod nami mieszka sympatyczna Szczupła Pani z Dołu (z córeczką i kotem). Gdzieś pośrodku rezyduje Szpion – emeryt, który wszędzie węszy podstęp; zdybałam go kiedyś wiosną na grzebaniu w śmietniku, a kiedy mnie zobaczył, to zaczął się wywnętrzać, że ktoś nam nawrzucał pudełek po sadzonkach. Moim zdaniem były to pudełka z naszych osiedlowych klombów, bo Rajscy Ogrodnicy dopiero co obsadzili wszystkie grządki, no, ale Szpionowi nie przegada. Ostatnio siedział przed południem na murku, przyglądał się wszystkiemu i coś tam skrobał w notatniku. Aż strach normalnie.

Natomiast na samym dole pod nami mieszka Pani Bocian, która ma długie, cienkie nogi i stąd przydomek. Też jest sympatyczna i ma tylko taką wadę, że od czasu do czasu odpala grilla. Zaczyna się od tego, że do domu wchodzi swędek i jeśli coś akurat gotuję, to pędzę sprawdzać, czy to nie mój. Za chwilę zaś zamykamy w pośpiechu okna, bo cały blok spowija gęsty, biały dym razem z bardziej intensywnym zapachem spalenizny.

Takoż i wczoraj na parterze były na obiad hamburgery, przy czym chyba nawet Pani Bocian była zaskoczona ilością dymu i syczących płomieni, bo nerwowo machała łopatkami i coś tam pokrzykiwała. My za to Panią Bocian od czasu do czasu podlewamy, kiedy mi się chlupnie za dużo wody do doniczek, a pewnego dnia spadł na nią brodziaty smok, czyli Piotrkowy jaszczur. Tak, że chyba się wyrównuje :)

Natomiast na kraftowym stole z uwagi na niedobór środków lepiących eksperymentuje się z pieczątkowym drzewkiem, które klei się tylko troszkę.

1 komentarz:

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

cudna gawęda sąsiedzka :-)

a drzewka ŚLICZNE!!!!