Przed balkonem mamy ścianę wysokich, giętkich drzew. Na wiosnę odpalają liście jako ostatnie, w jesieni zaś trzymają zieleń długo po tym, jak klon tuż przy bloku pozbył się wszelkiego listowia. W lecie zaś - tętnią życiem. Nazwałam je sobie Wiewiórczym Teatrem ze względu na najczęstszych uczestników.
Wyszłam sobie wczoraj na balkon w zachodzącym słońcu, bo z fotela, gdzie zwykle przesiaduję, widać było jakieś zamieszanie. Okazało się, że na odłamanym niedawno konarze wiewiórki młóciły coś, aż wióry leciały. Ale co? Przecież wiewiórki drewna jako takiego chyba nie jedzą?
Była też cała banda ptactwa, ale goście nie bardzo dawali się fotografować.
3 komentarze:
Cześć!
Wiewiórki jedzą "drewno jako takie" :) Ściślej : młode pędy. One w ogóle maja bardziej urozmaicone pożywienie niż nam się wydaje. Jedzą nawet ptasie jaja.
Pozdrowienia
Lujeran
ha, witam Lujerana... ciekawa sprawa z tymi wiewiorkami, jajka, powiadasz, wyjadaja? Bo ja mialam po cichu teorie, ze tam moze w tym drewnie byly jakies robale czy pedraki i wywiory wlasnie nimi sie pozywialy.
A wracajac do jakiejs poprzedniej konwersacji - przycinam bazylii kwiatki i zadziwiam sie, bo nie przypuszczalam, ze beda w takim tempie odrastaly!!
Zgodnie z tym co przekazał mi od Ciebie Tomek, przyciąłem bazylię i kwiatków nie ma, ale rośnie nadal szaleńczo. Idę właśnie kupić nową doniczkę bo korzenie już się w tej nie mieszczą :)
Pozdrowienia
Lujeran
Prześlij komentarz