poniedziałek, 20 lipca 2009

551. wycieczkowe opowieści raz

Trudno ogarnąć, trudno wybrać... na pierwszy ogień pójdą wrażenia praktycznie najświeższe, z San Francisco. Najpierw, jak już wspomniałam, rozczarowaliśmy się mostem, bo siedział we mgle. Po stronie północnej widać było, jak ta mgła się przelewała przez wzgórza i pełzła w stronę zatoki – niesamowite wrażenie, zasuwała jak mleko z garnka kipiące. Nic, tylko jakiś horror pisać!

Pierwszą atrakcją była jazda Lombard Street, niezwykle spadzistą i krętą uliczką, ukwieconą tak, że bardziej się już chyba nie da. Po raz kolejny okazało się, że najfajniej jest przyjechać rano, bo nie ma tyle narodu. Kiedy zaczęliśmy zbierać, pojawiła się grupka Japończyków, którzy dość skutecznie uniemożliwili innym robienie zdjęć.



Każdy dom na Lombard Street jest ciekawy; a to obrośnięty kwieciem, a to pomalowany ciekawie, a to wejście jakieś niezwykłe... No i ta ulica z cegły, raczej jak spacerowy deptak, a nie jezdnia, choćby jednokierunkowa i zabytkowa.





Dookoła jest mnóstwo kwiatów w bajecznych kolorach.



Na koniec jeszcze wrzucę fotki z jednego z dziwniejszych miejsc, choć całkiem bez związku z SF – tzw. pinakle w okolicy Jeziora Kraterowego. Te szpice powstały w taki sposób, że kiedyś cała dolina była zasypana pumeksem i popiołem. Spod spodu ulatniały się w niektórych miejscach gorące gazy wulkaniczne, które stopiły minerały w swego rodzaju rurki.
Potem wiatr i woda wymiotły luźne popioły i pumeksy, pozostawiając szpice na miejscu. Przeciekawe struktury, tym ciekawsze, że mają po 60-90 metrów wysokości!


5 komentarzy:

ania pisze...

Rzeczywiscie spory niefart z tym mostem, ale mgly zdarzaja sie tam notorycznie. A Lombard Street jest bardzo ladna, choc mieszkac bym tam nie chciala, bo za duzo turystow.

rudlis pisze...

Te wijące się jak serpentyna ulice są piękne :)))
Niekiedy w czasie filmu "Detektyw Monk" można zobaczyć te charakterystyczne ulice.

magda pisze...

moj maz, ktory sie tam urodzil twirdzi ze polowe dni w roku most jest zamglony. mowi tez, ze zazwyczaj sie przejasnia po poludniu albo i nie. jak bylam po raz pierwszy w SF mialam to szczescie i zobaczylam most w calej okazalosci. teraz jak tam jestem to juz mi tak ne zalezy choc jest milo podziwiac widoki z mostu.
pozdrowienia

kasia | szkieuka pisze...

ania: na Lombard Street gosc wyszedl w ubiorze pizamowym po gazete... i jakos tak glupio, ze wszedzie ludzie dookola. Tez bym chyba nie chciala mieszkac w takim publicznym miejscu.

rudlis: strome ulice tez chyba wystepuja w filmach :D A jesli chodzi o Monka, to stwierdzilismy, ze kto wie, czy to nie atrapa, skoro tak czesto go nie widac :D

magda: kiedy bylam w SF pierwszy raz, most byl pieknie widoczny; myslalam, ze tak jest prawie zawsze! A tu ZONK.

magda pisze...

no wlasnie PRAWIE!