Zaatakowałam wczoraj naszą główną garderobę w sypialni. Czy każdy ma w domu nadmiar ręczników? My w zasadzie korzystamy z trzech dużych egzemplarzy, ale na półce siedzi dobry tuzin porządnych, wielkich płacht, plus plażowe, plus małe, plus świąteczne... a ja od lat nie kupiłam ani jednego, nie wiem, skąd się to wzięło.
Zrobiłam torbę rzeczy do wyrzucenia, którą T wyniósł dziś do śmietnika (zapewne z przyjemnością, bo najchętniej mieszkałby w jakimś minimalistycznym środowisku, a tu przypadła mu kohabitacja z krafciarką magazynującą stosy przydasiów). Powstała też sterta rzeczy do oddania dla innych, do wielkiej metalowej skrzyni na pobliskim parkingu.
Teraz jeszcze muszę się przebić przez ubrania na wieszakach i też dokonać czystki. Myślałby kto, że ta garderoba ma z pół hektara powierzchni, skoro mi cały wieczór na to zeszedł, ale jej rozmiar jest całkiem przeciętny, to tylko ja się grzebię :)
Z nieco innej beczki - marzy mi się poza tym zrobienie fotogalerii ze sztukami, jakie wiszą u nas na ścianach. Może jako wielki finał, po całym tym sprzątaniu itd.
Chciałabym jeszcze zainstalować na pustych ścianach w łazience zakupione lata temu w Ikei bambusowe żaluzje. Potem zaś, w ramach ozdóbek, kilka dawnych reklam o tematyce kosmetycznej, takich jak tu, tu i tu. Te właśnie ilustracje pochodzą ze magazynu, jaki nasza redakcja wydawała niemal sto lat temu :) (Hm, jak to jest, że ktoś inny je sprzedaje? Czy to legalne?)
Plan jest taki, że sobie je zeskanuję, wydrukuję i jakoś wywieszę. Może na zwyczajnych, grubych tekturach z pobielonymi brzegami? Łazienka, jak to tej pory, ma wygląd raczej prosty, bez falbanek i innych frufru. So much to do, so little time.
1 komentarz:
tak, tak - zdjęcia jak najbardziej pokazywać :-DD
Prześlij komentarz