piątek, 22 maja 2009

510. chwalpost RAZ!

Najsampierw chwalę się, choć tylko wstępnie, bo trzeba przecież sfotografować, dwa zestawy prezentowe w odległości paru dni: od Strzelinianki cudne wyszywanki, oraz od Kazika-nie-szwagra kociego ateciaka, koci notesik, który zaraz wybiera się w podróż, karteczkę, magnesiki... niezmiernie miło jest dostawać takie różności! Szczególnie zaś miło, jeśli czeka się na nie akhem dość długo, co nie jest absolutnie przytykiem w stronę wysyłających, a jedynie polskiej poczty. Nie mam niby dowodu żadnego, ale poszlaki są: listy mniejsze i większe z Australii, Finlandii, Holandii, Singapuru, Nowej Zelandii czy Szkocji docierają tu w tydzień, góra dziesięć dni. Zwykłe cienkie liściki z Polski też idą mniej więcej tyle. Jeśli jednak mamy do czynienia z nieco większym opakowaniem, to chyba wiozą je kajakiem przez Wielką Wodę, bo pojawia się dopiero po dwóch-trzech miesiącach. Wielkim błędem jest wysłanie listu poleconego, bo ten zabiera PONAD trzy miesiące.

Skoro już o dalekiej drodze mowa, to wybieramy się na ten długi weekend do Kansas, głównie po to, żeby zatkać dziurę na lodówce, bo Kansas nie jest jakimś wielkim centrum turystycznym (najfajniejsze atrakcje są poza zasięgiem trzydniowej wyprawy, po stronie zachodniej). Dziura na lodówce odnosi się zaś do mapy USA, gdzie każdy stan to osobny magnesik. Przemieszczamy te magnesiki powoli, acz systematycznie z lewej strony na prawą (obecny stan można zobaczyć na mapce tu, czerwone stany zaliczone :), a do końca roku powinniśmy jeszcze zalepić Waszyngton i Oregon). Na miejscu Kansas świeci obecnie kanciasta dziura, więc trzeba ją zabudować. Czeka nas około 1600 km, przy czym znakomitą większość pokonamy autostradami, więc jazda nie będzie zbyt męcząca. Zabieram sobie szydełko i zieloną włóczkę, z której będę robić szal-pocieszacz dla Kim, której właśnie zmarł niespodziewanie brat :(

Z innych produkcji – na dziś miałam zrobić kartkę dla Lin (czajnik), dla Kim (kwiatysie w doniczkach, o wieeele więcej roboty, niż się spodziewałam), oraz album – tagbook na pożegnanie Sandry, opuszczającej naszą redakcję po dziewięciu latach wytrwałej pracy w księgowości. Ledwo się wyrobiłam, wstałam dziś przed szóstą, żeby to pokończyć...


5 komentarzy:

rudlis pisze...

Chwalę, chwalę Twoje cudne prace :)))
Doniczki z kwiatusiami są śliczne :)

Rybiooka pisze...

No tak w radiowej trójce coś o długim weekendzie słyszałam , nawet mówiono ile ich tam w roku macie ale jakoś umknęło to mojej uwadze :)
Doniczki zabawne, miłej podróży

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

cudny czajniczek i doniczki!!!
świetne kolorki!

i albumik też - z tego co widzę :-)

i miłego wędrowania !

strzelinianka pisze...

ulżyło mi bardzo, bo bałam się, że nie dotrą

paperina pisze...

Czajnik cudny...mniam!!!
Cieplutko pozdrawiam.