Kręci mi się w głowie od wakacyjnych planów - jeszcze trzy miesiące zostały, ale nadejszła właśnie pora określenia dokładnego terminu, zakupu biletów, rezerwacji pojazdu i wypisania co-gdzie-kiedy. Wysmażyłam trasę z Seattle do San Francisco przez pięć parków narodowych, ale nie wiem, czy ona jest do przejechania w zamierzonym czasie... najwyżej będą cięcia.
Zanosi się na wulkany czynne i martwe, bulgulatory, kratery, góry, jeziora, wodospady, wybrzeże, Złoty Most... ja bym już mogła jechać i patrzeć, patrzeć, patrzeć :D Tyle, że jeszcze duuuużo szczegółow trzeba dopracować.
1 komentarz:
ooochh! jak zazdraszczam!:D
ja w bardzo smialych planach licze ze uda mi sie wyrwac w sierpniu na tydzien nad morze, pod namiot:) i tyle;D ale za to jak moj biznes sie rozkreci,i bede nadal piekna,ale zdecydowanie bogatsza, to tez sobie poszaleje wakacyjnie;P
Prześlij komentarz