Umówiłyśmy się z jedną panią w ateciakowni na wymianę, gdzie z mojej strony zostaną wysłane między innymi ręcznie napisane teksty po polsku i po rosyjsku (egzotyka, jak nie wiem.) Po polsku napisałam "O szyby deszcz dzwoni" oraz "Stepy Akermańskie". (Nadal twierdzę, że A. Mickiewicz mógł sobie pisać sonety i by wystarczyło, bo są genialne; ludzkość obeszła by się spokojnie bez niektórych innych utworów, z Panem T. na czele.)
Po rosyjsku wysmarowałam fragment wiersza Puszkina o jesieni (razem z polskim tłumaczeniem) oraz kawałek tekstu o matrioszkach. I co się okazało! Że matrioszki wzięły się od drewnianych jajek wielkanocnych (paschalnych jajec :D), ponoć w dawniejszych czasach robionych w taki sposób, że mniejsze wkładało się w większe. Potem pojawiły się gęby i stąd mamy dzisiejsze lale.
Czasem człowiek zupełnie niespodziewanie dowie się czegoś nowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz