Relacja na gorąco - T dzwoni z polskiego sklepu "na saucie" i przekazuje zasłyszaną konwersację:
Klient: to jeszcze śtyry grube hadoksy prosze.
Ekspedientka: [opad szczęki]
Klient: a dyć coś ty tako, zakochano, cy co? Śtyry grube hadoksy.
Ekspedientka: Aha! Hadoksy! Grube!
Klient: Ano, to jeszcze śtyry cienkie hadoksy.
Ja też kupiłam - dwadzieścia jeden cienkich hadoksów, pakowanych po siedem (z jakiejś żydowskiej firmy, pewnie temu taka dziwna, świątobliwa liczba.)
1 komentarz:
No i jak tu sie do Chicago wybrac jak czlowiek jezyka nie zna???
pozdr
doska
Prześlij komentarz