piątek, 24 października 2008

co się zrobiło, co by się chciało zrobić

Wczoraj powstało pięć sukienek, zgodnie z obietnicą przysiadłam i trochę pokleiłam. Zakładki nie mają jednak jeszcze dyndadełek, więc przedstawiam jedynie zajawkę.

W całości natomiast mogę pokazać kocyk dla zwirzów, jaki powstał z części włóczek, jakie dano mi w pracy. Cała dumna z siebie jestem, bo się nauczyłam nowego wzoru! Chevrons, czyli zygzaki. Gzygzaki.


A na weekend caaaała kolejka czynności... I tak się nie wyrobię, więc od razu nastawiam się na spokojne podejście do sprawy. Oraz umilam sobie życie kontaktem z ładnymi rzeczami, na przykład techniką haftu blackwork, którą już dawno temu widziałam w internecie i myślę, że kiedyś na pewno ją wypróbuję, szczególnie jakiś wzór kwadratowy z kwiatkiem czy rozetką. Kilka linków:
Opis z Wikipedii
Sampler
Sampler z bloga
Dalsze wzory
I primer dla początkujących.

A tu jest jeszcze obrazek ilustrujący wzór z tej strony, też się kwalifikuje ponoć jako blackwork. Ach, gdyby tak jakiś krajobrazik azjatycki...
I jeszcze na sam koniec muzyczka. Zaczyna się słuchanie kolęd – na początek w wykonaniu... chińskim, „Twelve Girls Band”. Kapitalna sprawa, dobrze znane melodie, a jednak niezwykłe w brzmieniu tradycyjnych chińskich instrumentów.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Piękny kocyk dla zwierzaczków:)Wzór bardzo ciekawy, możesz zdradzić jego szczegóły?;)Pozdrawiam
menra (http://www.absynt.blox.pl)