czwartek, 18 września 2008

Wrrr.

Po raz kolejny: NIE CIERPIĘ blogasków z muzyką. No dobra, z GŁOŚNĄ muzyką. Właśnie omal nie spadłam z krzesła. Mjuzik walnął mi w uszy jak fala uderzeniowa i nie dało się go wyłączyć, bo kurka flaczek nie ma guzika. Ludzie, miejcie litość nad tymi, którzy nie są do końca głusi! Jeśli głośność na komputerze mam nastawioną prawie na zero, a piosenka łomocze jak BMW rasowego dresa, to NAPRAWDĘ jest za głośno.
Zaczynam sobie robić tajną listę blogów, gdzie nie będę zaglądać, choćby nie wiem co. A szkoda, bo fajne rzeczy na nich bywają.
Tu jest przykład pięknego bloga z równie wspaniałą muzyką, której głośność nie przyprawia o atak serca. Da się.

Brak komentarzy: