środa, 17 września 2008

na maksa

Nowa akcja w pracy... Janet od trzech tygodni ma syna Maxa w szpitalu, chorego na białaczkę. Sytuacja jest niestety poważna, bo diagnoza powinna była zostać postawiona pół roku temu z hakiem, ale z rozmaitych badań nic nie wynikało. Teraz, oczywiście, leczenie jest o wiele trudniejsze.
Jutro na zakładzie będzie ściepka kasy, bo Janet skończył się już płatny urlop. Chcieliśmy zrobić ściepkę urlopu, kto tam ma jeszcze jakieś dni, przekazałby je na konto Janet, ale nie jest to możliwe z jakichś tam prawnych powodów. Za jakieś dwa tygodnie przymierzam się do kiermaszu kartek i innych papierkowych przedmiotów z dochodem na Maxa, a w listopadzie jakaś większa grupa jej znajomych organizuje loterię fantową i też można dawać przedmioty, więc postaram się conieco wyprodukować.
W życiu nie zbiję fortuny na tych moich produkcjach, bo ciągle są jakieś wyższe cele :D. Oto kilka nowo powstałych egzemplarzy. Zrobiłam też wczoraj pierwszą kartkę z kwiatkiem z postrzępionych kółek, ale jeszcze nie sfotografowałam.


Brak komentarzy: