środa, 27 sierpnia 2008

nowe karty

Ledwo nadążam z ateciakami. A właściwie to nie nadążam. Ciągle jestem do tyłu z wysyłką... Jeśli jeszcze kiedyś załapię się na jakiś maraton – a ponoć ma być jeszcze jeden stempelkowy maraton na atcsforall.com w tym roku – to na pewno lepiej się do niego przygotuję. Wysmaruję sobie tła. Przygotuję usztywniające podkładki i karteczki z informacją na tył, żeby tylko trzeba było przyklejać. Naciupię sobie papierów do wysyłania jako prezenciki-załączniki. Tak, żeby się po prostu myk-myk pakowało w koperty, pisało adres i jazda.
Przedstawiam całą paczkę najnowszych zdobyczy – a to jeszcze nie wszystkie, bo kilka siedzi w poprzednim etapie, tzn. czeka na przyznanie punktów ich twórcom. Potem się je zbiorowo sfotografuje i tu przedstawi.
Otrzymywanie takich dziełek sztuki to niesamowita frajda; powtarzam się zapewne i poza tym nie oznajmiam żadnej nowej prawdy o znaczeniu światowym... ale sprawia mi to wielką uciechę, podobnie zresztą jak to, że i moje produkcje się ludziom czasem spodobają. No i kolekcja na ścianie w pracy rośnie.
Popijam przy tym herbatę i uczę się nowego słowa – mangosteen, które z mangiem ponoć nie ma nic wspólnego. Po polsku to mangostan właściwy, co oczywiście nic mi nie mówi. Herbatkę zapijam celowo bez cukru, żeby się zapoznać z nowym smakiem, przypominającym mi chyba jakąś gumę do żucia z dzieciństwa.


2 komentarze:

rudlis pisze...

Śliczne są te ateciaki :)))
Masz szczęście, że możesz sobie w pracy je powiesić - ja to w szkole musiałabym mieć wszystko za szybą ;)
Pozdrawiam!

kasia | szkieuka pisze...

no wlasnie czerpie natchnienie z tych karteczek :)