Zakupiłam wczoraj słoik nowej substancji - Mod Podge. Nazwa sama w sobie wymiata, bo zdaje się, że nie znaczy nic. Substancja służy do klejenia, powlekania i tworzenia warstwy ochronnej na dziełach artystycznych. Zamierzam dziś eksperymentować, ale zanim zasiądę na łazienkowym zydelku, muszę: wyjść z zakładu, zatankować (o ile pojazd w ogóle ruszy, bo rano odwiozłam Pisklaka do szkół i w drodze powrotnej się spieszyłam, a pojazd jedzie na przysłowiowych oparach), zahaczyć o bank, przygotować obiad, POSPRZĄTAĆ KRAFTOWE KLAMOTY rozwleczone po całym domu. Trzeba by jeszcze wysmarować kartkę na jutrzejsze wesele Żółtego i przygotować ciucha, żeby jutro nie panikować.
So I acquired a jar of Mod Podge yesterday. The name itself is fun - it appears to mean nothing. The substance, as far as I understand, is used to glue, cover and protect. I intend to conduct some experiments today, but before I sit on my little bathroom stool I need to: leave work, get gas (assuming the car will start - I drove The Younger Unit to school before work, then was in a hurry, and the vehicle is already running on the proverbial fumes); stop at the bank, get dinner ready, CLEAN CRAFTING SUPPLIES strewn all over the place. Perhaps write the wedding card for tomorrow's wedding, perhaps get the clothes ready so I don't have to run in panic tomorrow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz