czwartek, 8 maja 2008

łykendowe łycieczki

Na wypadek ładnej pogody w niedzielę wymyśliłam wycieczkę pod hasłem „Drobne atrakcje na południe od Chi-town”. W przybliżeniu na południe.
Oto planowane przystanki:
1, Nike Missile Site: pozostałości po wyrzutni pocisków – część systemu obronnego z czasów zimnej wojny, mających chronić Chicago i przemysł w jego regionie. Trzeba znaleźć Eggers Woods (część Cook County Forest Preserves) oraz William Powers State Park. Na tej stronie pod hasłem C-44 jest opis dojazdu, a tu jest mapka pocisków wokół Chicago. A tu jest zdjęcie satelitarne.
2, Calumet City – szukamy dwóch wież wodnych z uśmiechami – Mr. Smiley Face and Mrs. Smiley Face.
3,Wilmington – część starej Route 66 oraz ogromniasta figura Gemini Giant, gdzieś przy tej właśnie drodze.
4, Elwood – pomnik gościa z pudełkiem na lunch.
5, Diamond - pomnik katastrofy w kopalni.
5, Plainfield – pomnik ofiar tornada z 1990 roku.

I taka miała być wycieczka. W trakcie grzebania znalazłam jednak kapitalną (choć trochę niedoskonale stworzoną, bo się w niektórych miejscach rozjeżdża) stronę o wycieczce po południowo-wschodniej stronie Chicago. No i teraz nie wiem, co wybrać... Może się coś skompiluje z obu planów.

Wypatrzyłam też kilka innych ciekawostek, mianowicie Pullman Historic District – miasteczko zbudowane przez gościa od wagonów sypialnych; Mayslake Peabody Estate z repliką kapliczki z Asyżu; Rockefeller Chapel; Golden Pyramid House; a przede wszystkim festiwal architektury 17-18 maja, kiedy to można się załapać na jedną czy dwie z dwustu darmowych wycieczek z przewodnikiem po Chicago i okolicach. Mniam.
Teraz zaś wrócimy na chwilkę do wyprawy do Lombard z zeszłej niedzieli.
Widoczek z lombardzkiego parku bzowego, obecnie głównie tulipanowego.


Tulipany mają przepiękne!
Bzy jeszcze nie w szczycie formy, ale takoż cudne. I pachnące.

W okolicy parku prezentuje się wielce czerwony pickup truck. W sam raz na dzisiejsze ceny benzyny - stwierdza sarkastycznie T.

Tradycyjnie w odpuście uczestniczy pojazd Straży Pożarnej.

Widoczek z festiwalu kraftów - jak zwykle przy takich okazjach budki i ludzie.

Były też królewny - Lilac Time Princesses, czy coś koło tego.

I jeszcze na koniec jazz band z okolicznej szkoły.

Brak komentarzy: