Kupiliśmy więc zwykłe paluszki, bo na Kołderkach udało mi się zrobić chyba z osiemdziesiąt zdjęć na dwóch zestawach paluszków. Aliści tym razem baterie prosto ze sklepu miały jakiś rzadki prąd, bo nawet obiektyw nie chciał się wysunąć, nie wspominając o fotografowaniu czegokolwiek.
Miałam jednak mój stary aparat, który z kolei ma kłopoty mechaniczne i czasem się wyłącza bez potrzeby.
Szyld na młynie - taki stary, a jeszcze mieli!
Młyńskie koło. Muszę się w tym miejscu przyznać, że byłam przekonana, że jedziemy do wiatraka :). A tu się okazało, że na wodę. Piękna sprawa, płynie sobie oddzielona nitka rzeki i napędza mechanizm.
A wszędzie dookoła wiosna!
Prezentacja mielenia - gość był nieco drętwy, ale cały program obsługują ochotnicy, którzy niekoniecznie są profesjonalistami. Proszę uprzejmie zwrócić uwagę na miotłę na środku zdjęcia - T uważa, że do zamiatania takim przyrządem konieczne są trzy ręce :)
Na wyższych piętrach wystawiono całe mnóstwo eksponatów - sprzęty, narzędzia, odzież, meble... i żelazko do robienia zagiętek. I fragment quilta.
U prząśniczki siedzi jak anioł dzieweczka... akhem, może nie do końca dzieweczka, ale pierwszy raz w życiu widziałam na żywo działający kołowrotek! Niesamowita sprawa i MNÓSTWO roboty z wytworzeniem odzieży.
- Mamo, mamo, chciałabym nowy sweterek!
- Masz tu, dziecko, owieczkę - wyhoduj sobie.
W piwnicy można sobie obejrzeć wielkie koła i przekładnie napędzające młynowy mechanizm. W tejże samej piwnicy w latach Wojny Secesyjnej ukrywali się też zbiegli niewolnicy, jako że młyn był stacją kolei podziemnej, dogodnie zlokalizowaną na brzegu rzeki.
3 komentarze:
uff, przebrnelam przez tyle miesiecy zaleglosci na Twoim blogu, udalo sie, choc jak zobaczylam ile tego, to sie lekko przerazilam, no ale czego sie mozna spodziewac jak sie po 8 miesiacach wraca...
podczytuje Cie z ukrycia od ubieglego roku regularnie, problemy ciazowo-macierzynskie oraz brak internetu w domu spowodowaly dluga przerwe, ale wrocilam i bardzo sie ciesze, lubie podgladac, co nowego tworzysz, czytac o Waszych wyprawach, pozdrawiam serdecznie z Pl, Dolnego Slaska, Strzelina konkretnie
kasia
dzieki za mile slowa :) fakt, ze czasem jak sie rozgadam, to trudno skonczyc - ale jest tez sporo obrazkow, ktore wydluzaja wpisy.
Mam nadzieje, ze problemy sie w miare wyprostowaly - wszystkiego dobrego zycze :)
piszac o długich wpisach nie mialam na mysli nic zlego, wrecz przeciwnie, relacje z wypraw sa tak fajne, ze przez chwile moge sie poczuc jakbym sama tam byla gdzie Wy, a "problemy", ktore sie wyprostowaly maja na imie Macius i w piatek skoncza pol roku, syn koniecznie chcial przyjsc na swiat wczesniej, ale udalo sie go powstrzymac, co jednak oznaczalo lezenie plackiem przez 3 miesiace, potem byl krotki urlop macierzynski, zalegly wypoczynkowy i trzeba bylo wracac do pracy, szkoda ze nie moge tu zamiescic zalacznika z fotka mojego urwisa, pozdrawiam serdeczanie i slonecznie!
Kasia
Prześlij komentarz