czwartek, 24 kwietnia 2008

Dzień Zielonej Mgiełki

"Dzień Zielonej Mgiełki" brzmi trochę jak święto w chińskiej powieści. I tu muszę zrobić długawą dygresję: dostałam dziś mianowicie email w sprawach zawodowych od Mayumi z Japonii, w którym między innymi wspomniano, że będą świętować Golden Week, co to za święto - i okazuje się, że 3 maja Japończycy mają... Dzień Konstytucji. NIEMOŻEBYĆ! Natrzaskałam w te pędy list do Mayumi, boć to przecież niesamowity zbieg okoliczności.
Wracając jednak do Zielonej Mgiełki. Jest to święto ruchome i przemieszcza się w zależności od warunków pogodowych. Obchodzi się je wtedy, kiedy na drzewach pojawiają się maleńkie zielone pączki i gałęzie wyglądają jakby były osnute właśnie zieloną mgiełką. Każdy rodzaj drzewa ma w zasadzie swój Dzień, bo listki zaczynają kiełkować zależnie od gatunku, ale trzeba się skupić i wypatrzyć czas, kiedy zjawisko jest najbardziej powszechne. Można powiedzieć, że w naszej okolicy już jest po święcie.
Aha, a wspomniałam, że sama sobie to święto wymyśliłam?
:D
Było niedawno wspomnieniowo o Niagarze, a dzisiaj wrzucimy płyteczki-kampeczki, czyli kafelki z Campeche. Mam ich całą kolekcję :). Poniższe pochodzą z katedry na głównym placu.


I jeszcze kilka szkieukowych produktów z ostatnich dni. Jutro przynoszę koszyk z kartkami i zakładkami do pracy, a reszta idzie na Etsy.





Brak komentarzy: