Na pocieszenie znalazłam sobie przefajną stronę kraftową; tyyyle fajnych pomysłów tam jest i na dodatek codziennie kilka przybywa! Koniecznie chciałabym spróbować, jak się robi koraliki z rozmokniętych gazet (papier mache), a może dałoby się też jakieś inne formy – korzystając z podobnych narzędzi, jak z masą solną? Hmmmmm.
I myślę, że mogłabym w ten sposób wyprodukować bałwanki na grudniowe święta, o ile takie grubsze wytwory dobrze się suszą. Do tego łapki z gałązek, filcowy szaliczek i twór gotowy.
I myślę, że mogłabym w ten sposób wyprodukować bałwanki na grudniowe święta, o ile takie grubsze wytwory dobrze się suszą. Do tego łapki z gałązek, filcowy szaliczek i twór gotowy.
Zrobiłam ostatnio kilka zakładek: w pracy miałam zamówienie na kwiatuszki i na... moro. Z deka niekompatybilne tematy, na szczęście nie chodziło o połączenie ich w jedno. Mam jeszcze jedno zamówionko – na zakładkę inspirowaną przez Franka L. Wrighta. Dłubałam wczoraj, kombinowałam – najpierw chciałam witraż zrobić, ale byłoby to niesamowicie pracochłonne z wycinaniem drobinek. Próby mnie nie zadowoliły, bo wychodziły ciągle krzywulce. Wysmarowałam więc akwarelkę. Powstaną chyba dwie zakładki – jedna właśnie akwarelowa, a druga z naklejonymi „cytatami” z Wrighta.
Na koniec podam jeszcze ważną informację, że mamy ostatnio kota sterowanego laserem. Pisklak zwędził kumplowi długopis-z-czerwonym-światełkiem i kot wnet by na sufit wskoczył, żeby czerwoną kropkę złapać. Ugania się po całym mieszkaniu, a my nie musimy się gimnastykować, żeby grać z nim w papierek albo w sznurek.
Młody wymyślił dodatkowo, że kota można wykorzystać jako... budzik. Posyła się czerwoną kropkę na śpiącego delikwenta i... wszyscy wiedzą, co następuje potem.
Młody wymyślił dodatkowo, że kota można wykorzystać jako... budzik. Posyła się czerwoną kropkę na śpiącego delikwenta i... wszyscy wiedzą, co następuje potem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz