Dla równowagi po ostatnim filozowaniu rzucamy dzisiaj sprawozdanie z działalności papierowej. W ramach wstępu link do czegoś, co fascynuje mnie od małego, odkąd w książce "Śladami Pitagorasa", mieszkającej na półce Marcelego, wyczytałam rozdział o teselacji (?), czyli o płyteczkach. Kojarzą mi się i z mozaikami, i z witrażami, więc w sam raz pasują do moich upodobań. A tutaj można się znakomicie pobawić w mozaikowanie.
Następnie mamy stado zajęcy - fabryka wypuściła dwie serie filcowych uszaków, każda kartka inna.
Po raz kolejny odgrzałam też temat torebek - jedna pojechała do Pasierbiczki na święta i jakoś nie zdążyłam cyknąć zdjęcia. Rysuję sobie kształty, mam całą kolekcję w kajecie-szkicowniku... i ciągle nazbyt mało czasu, żeby choć po jednej z każdej serii! Są, niestety, dość czasochłonne, bo trzeba wymyślić, wyciąć formę całości i formy na elementy, potem z tych form jeszcze rzeczywiste elementy, potem posklejać do kupy... ale z kolei ten nowo nabyty papier jest niesamowicie kuszący i trudno się od niego oderwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz