poniedziałek, 11 lutego 2008

kalamkari, batik i shibori

Zanim wyjaśnię tytuł, nadmienię, że byliśmy wczoraj na imprezie u Lady Elizabeth i Ajgora. Wyturlaliśmy się z domu pomimo arktycznych temperatur – odczuwalna wynosiła minus trzydzieści cztery, stojąca – minus dwadzieścia. Halo, Al Gore, gdzie to globalne ocieplenie?
Impreza była ciekawa, a towarzystwo urozmaicone. Między innymi dwie siostrzyczki w odzieży ze SPARKLAMI, jak to same określiły, czyli z cekinami i innymi błyszczydełkami. Ha, a mogłam z tego zrobić zagadkę! Ale nie zrobiłam. Kobietki podpadły tym niezbyt gustownym strojem mojemu małżonkowi, który wespół z niejakim Waldemarem wciskał im, zdaje się, że dość skutecznie, że nie wymieniły sobie w oponach powietrza letniego na zimowe i skuli tego kółka im w aucie trochę oklapły. Lady E oraz ja straciłyśmy makijaż od śmiechu. (Zmył się, nie poodpadał – żeby nie było wątpliwości.)
Drugim ważnym punktem przyjęcia były rozgrywki szachowe na stopniu międzynarodowym (polsko-ukraińskim). Zostały nawet zakupione specjalnie do tego szachy – i to drewniane, nie jakiś tam patelmistrzowski plastik. Z przyjemnością donoszę, że zakończyły się remisem – T zniósł to mężnie, natomiast Ajgor uciekł do kuchni.
Pisklak z kolei był na imprezie, gdzie jeden z uczestników nadużył napojów wyskokowych i zapadł w sen, podczas którego oklejono go taśmą ducktape. Nie był ponoć zadowolony z obrotu sprawy, kiedy się obudził.
Jeśli zaś chodzi o tytuł dzisiejszego wpisu, to odnosi się on do technik barwienia materiału – batik w miarę się zna, ale o kalamkari i shi-bo-ri dowiedziałam się dopiero dzisiaj. Po raz kolejny stwierdzam: tyyyyle jest ciekawych rzeczy na świecie!
Poniżej mamy filmik o shibori. Tekst leci, co prawda, po japońsku, ale są napisy. :D Zresztą posłuchanie japońszczyzny jest przyjemne i ciekawe – mam wrażenie, że lektorka cały czas się uśmiecha. No i czapki z głów przed tymi, którzy wiążą te supełki – gdyby nie to, że Japonia, to można by tę cierpliwość nazwać benedyktyńską :).

1 komentarz:

Beata_Papirell pisze...

o ła... niesamowite to jest. idealne na skołatane nerwy... :) robiłam kiedyś takie batikowe koszulki w liceum [ewentualnie sukienki] ale nigdy w tak zorganizowany i przemyślany sposób. już mam pomysł pewien jak na to patrzę :>