Trzy ośmiodniowe tygodnie - tyle właśnie zostało, wedle wyliczeń T, do wyjazdu na Wielką Dżunglową wyprawę.
Weekend pełen zajęć. Jakoś tak się złożyło, że oba dni chodziłam z listą w głowie, co następnego jest do wykonania. I to w zasadzie same konieczności... Z drugiej strony człowiek się cieszy, że odwalił nieco roboty. Że dyski z pracy poukładał w segregatorach, że natrzaskał opisy procedur w związku z przekazaniem niektórych obowiązków innym osobom. Że papiery se poukładał w teczkach i listę projektów natrzaskał w tabelce.
Wczoraj zaś znalazłam trochę czasu, żeby przysiąść nad gwatemalskim albumem. Tacky Glue wspomniany wcześniej robi strony wręcz drewniane, takie sztywne - i krzywe. Tak więc do projektów niekrzywych będzie trzeba korzystać z czego innego. Trzyma jednak pięknie - da się nawet przytwierdzić guzik do papieru, o wstążeczkach czy innych tekstyliach nie wspominając.
Mam jeszcze kilka stron do zrobienia i potem trzeba będzie się zastanowić nad połączeniem. Miałam zanieść do Kinkos, żeby mi spiralnie zbindowali, ale chyba raczej założę metalowe kółeczka i zwiążę sznurkami. Jak dżungla, to dżungla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz