Otrzymałam wczoraj, po niecałych dwóch miesiącach podróży, żywiołowe ateciaki. Zdjęcie zamieści się jutro.
A wczorajszy wieczór spędziłam na lekcji polskiego oraz w sklepie Archivers, który ZAMYKAJĄ! Tzn. zamykają jego oddział w mojej okolicy, pozostanie ich jeszcze w Chicagolandzie sześć, ale wyprawa do najbliższego to dobre pół godziny jazdy. Nie będzie się więc robiło już wyskoków po lekcjach albo podczas lanczyku.
Dobra wiadomość wynikająca z tego jest taka, że ogłoszono wyprzedaż. Na razie część towarów jest obniżona o 25%, ale spodziewam się, że przed samym zamknięciem będzie lepiej. Ponieważ zaś dostałam na święta kartę na $50, poleciałam ją wczoraj częściowo wydać. Zakupiłam „gilotynę” czyli trimmer – nie jest to chyba tak naprawdę gilotyna, bo ostrze nie spada z góry, tylko jeździ na przesuwadełku, ale już chyba gilotyną zostanie. No i do tego sterta papieru i karton na zapas. Żeby tylko mieć czas na dłubanie – bo teraz raczej szmatki mnie fascynują :).
A wczorajszy wieczór spędziłam na lekcji polskiego oraz w sklepie Archivers, który ZAMYKAJĄ! Tzn. zamykają jego oddział w mojej okolicy, pozostanie ich jeszcze w Chicagolandzie sześć, ale wyprawa do najbliższego to dobre pół godziny jazdy. Nie będzie się więc robiło już wyskoków po lekcjach albo podczas lanczyku.
Dobra wiadomość wynikająca z tego jest taka, że ogłoszono wyprzedaż. Na razie część towarów jest obniżona o 25%, ale spodziewam się, że przed samym zamknięciem będzie lepiej. Ponieważ zaś dostałam na święta kartę na $50, poleciałam ją wczoraj częściowo wydać. Zakupiłam „gilotynę” czyli trimmer – nie jest to chyba tak naprawdę gilotyna, bo ostrze nie spada z góry, tylko jeździ na przesuwadełku, ale już chyba gilotyną zostanie. No i do tego sterta papieru i karton na zapas. Żeby tylko mieć czas na dłubanie – bo teraz raczej szmatki mnie fascynują :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz