Kolejne studio - była stacja benzynowa (bizuteria i fotografia.)
Ten dom był niesamowity - odkryłam, że ludzie tam mieszkają i mają sklep w zasadzie w jednym i tym samym pomieszczeniu, tzn. z tyłu jest kuchnia z całym mnóstwem starych przedmiotów (ale i nowoczesną zmywarką), potem przepierzenie do połowy pomieszczenia, a potem pracownia krawiecka, znowu ze starociowymi półkami i ladami. Niesamowite!
T stwierdził też, że sama konstrukcja domu jest nietypowa. I ładna!
3 komentarze:
Bylam w Spring Green dwa lata temu z mezem, ale nie z okazji tego Fall Art Touru, choc szkoda, bo calkiem sympatyczna impreza. My glownie jezdzilismy na rowerach, zajadalismy sie burgerami z bizona i popijalismy lokalne piwo (dobre!). I zahaczylismy o House on the Rock. Matko, co za miejsce.
Uomamo.. ale się u Ciebie dzieje :)
Bibułkowe eksperymenty super Ci powychodziły. I ile masz ładnych kartek na święta..echh.. :)
ania - tez bym tam chetnie na rowerze pojezdzila, bo szczegolnie w jesieni okolica naprawde piekna!
pasiaczku - ja tak skokami... napadnie mnie, to produkuje, a potem dziura :D Bibulki polecam - bardzo wdzieczny material :)
Prześlij komentarz